Pierwszej porażki w nowym sezonie III ligi doznali piłkarze Broni Radom. Ekipa Artura Kupca w wyjazdowym spotkaniu 2. kolejki przegrała na wyjeździe z Lechią Tomaszów Mazowiecki 0:3.
Gospodarze objęli prowadzenie w 42. minucie, kiedy do siatki trafił Marcin Mirecki. Tuż przed przerwą Broń mogła wyrównać, ale rzutu karnego nie wykorzystał Piotr Nowosielski.
To wyraźnie podcięło skrzydła beniaminkowi, który w drugiej odsłonie meczu stracił jeszcze dwie bramki. Najpierw w 56. minucie trafił Patryk Walasek, a w 72. po raz drugi na listę strzelców wpisał się Mirecki.
– Szkoda tych 41 minut, bo do tej straconej bramki moim zdaniem wyglądaliśmy nieźle na tle Lechii. Podjęliśmy walkę i zrobiliśmy prosty błąd przy wyrzucie z autu, gapiostwo, a potem Lechia wykorzystała swój największy atut, czyli szybkość, doświadczenie i cwaniactwo Mireckiego, i przegrywamy do przerwy. Mamy szansę na wyrównanie i bez wątpienia była to piłka meczowa w 47. minucie, bo bramka dodałaby nam skrzydeł. W części spotkania znów popełniliśmy błąd ze stałego fragmenty gry przy rzucie rożnym i Patryk podwyższył na 2:0. Przy tak doświadczonym zespole było w zasadzie po meczu. Posiadanie piłki, jakaś kontrola była, ale nie mogliśmy się przebić przez ten blok defensywny. Jak na mecz wyjazdowy to mieliśmy bardzo dużo stałych fragmentów gry, dośrodkowań i te piłki w ogóle nie dochodziły. Lechia miała jeden i strzeliła bramkę, i właśnie tym na tym etapie się różnimy. Szkoda chłopaków, bo zostawili mnóstwo zdrowia, zaangażowania. Dla mnie ten wynik jest za wysoki względem gry. W piłce jednak liczy się to co wpada do siatki – Lechia strzeliła trzy bramki i wygrała mecz – mówi Artur Kupiec, trener Broni Radom
– Spotkanie olbrzymiej walki i zaangażowania z obydwu stron. Zawodnicy często leżeli na murawie i sędzia musiał podejmować decyzje – raz może dobre, raz nie. Przełomowa w pewnym sensie była sytuacja z 45. minuty, kiedy to Broń miała rzut karny, ale go nie wykorzystała. Gdyby strzelili to moglibyśmy mieć problem w drugiej połowie. Potem strzeliliśmy drugą bramkę i w zasadzie kontrolowaliśmy ten mecz. Broń nie stworzyła dogodnych sytuacji, my wychodziliśmy kilka razy z kontrą. Jedną z nich zakończyliśmy bramką, w innych brakowało dokładnego pytania. Jestem bardzo dumny z moich zawodników, bo mamy dużo problemów, a zespół pokazuje ogromny charakter i wolę walki – ocenia Bogdan Jóźwiak, trener Lechii Tomaszów Mazowiecki.
Broń z dorobkiem jednego punktu plasuje się na 15. miejscu w tabeli. Kolejny mecz beniaminek rozegra już w najbliższą niedzielę – o godzinie 12:00 zmierzy się na stadionie Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji z Ursusem Warszawa.