Dopalacze to już prawdziwą plagą. Tylko w tym roku Powiatowa Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Radomiu odnotowała 35 przypadków zatruć dopalaczami.
– Sięgają po nie ludzie młodzi, ludzie w różnym wieku, bo te zatrucia, które nam zgłoszono to przedział wiekowy od 14 do 42 lat, więc nie tylko ludzie młodzi, ale i pełnoletni sięgają po tego typu środki. To jest też zadziwiające – mówi Małgorzata Gregorczyk, rzecznik prasowy radomskiego Sanepidu.
Jak informuje rzeczniczka sanepidu osób zażywających dopalacze jest jednak znacznie więcej. Radomska stacja pod stałym nadzorem ma dwa obiekty, w których podejrzewa się sprzedaż tzw. środków zastępczych. Tegoroczne kontrole pokazują skalę „zainteresowania” dopalaczami. Podczas 59 kontroli zabezpieczono prawie 1400 podejrzanych produktów. Podejrzane substancje trafiają tu, czyli do specjalnego laboratorium w radomskim sanepidzie.
– Urządzenie służy do badania dopalaczy. Jest to spektrometr w podczerwieni z przystawką transmisyjną. Każdy związek ma swoje charakterystyczne widmo. Jest to jedno z urządzeń dzięki któremu identyfikujemy dopalacze – informuje Monika Cichy z Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Radomiu.
I niestety co raz częściej badane próbki dają wynik pozytywny.
– W większości próbek stwierdza się, że były to środki zastępcze. W niewielkiej ilości są to narkotyki oraz inne substancje, które nie stanowią zagrożenia dla zdrowia – dodaje Gregorczyk.
Pracownicy stacji nieustannie apelują do rodziców, by zwiększali uwagę na swoje dzieci i na ich zachowanie. Zwłaszcza podczas wakacji. Przestrogą niech będzie – jak mówią pracownicy Sanepidu – m.in. rok 2015. Wówczas dopalaczami w Radomiu i regionie zatruło się ponad 120 osób.