Po zaciętym spotkaniu Klub Sportowy Uniwersytet Radom przegrał w sobotę z MKS-em Wieluń 31:35.
Radomianie świetnie rozpoczęli to spotkanie. Grali dobrze w obronie i dzięki kontrom objęli kilkubramkowe prowadzenie. Z upływem czasu do głosu doszli jednak goście, którzy wyrównali stan rywalizacji, a potem objęli prowadzenie. Ostatecznie do przerwy ekipa Tomasza Derbisa schodziła z dwubramkową przewagą.
W drugiej połowie podopieczni Mariusza Greli szybko zdołali odrobić wynik, ale żadna z drużyn nie potrafiła zbudować sobie kilkubramkowej przewagi. Jeszcze kilka minut przed końcem to Uniwersytet mógł myśleć o zwycięstwie, ale dzięki świetnej końcówce ostatecznie to ekipa z Wielunia mogła cieszyć się z końcowego tryumfu.
– Mecz, w którym następowało wiele zwrotów akcji. Począwszy od prowadzenia dla gospodarzy, a skończywszy na naszym zwycięstwie. Prowadzenie w tym meczu zmieniało się bardzo często. Cieszy, że potrafiliśmy wyjść zwycięsko z tego pojedynku. Myślę, że zadecydowała o tym nasza lepsza dyspozycja w końcówce meczu – komentuje Tomasz Derbis, trener MKS-u Wieluń.
– Na pewno ten mecz już od samego początku nie układał się po naszej myśli. Mieliśmy jakieś założenia w szatni, ale nie za bardzo wychodziło nam to na boisku. Szkoda, bo mogliśmy dzisiaj urwać trzy punkty Wieluniowi zwłaszcza, że w drugiej połowie prowadziliśmy. Myślę, że dzisiaj kluczem do sukcesu była obrona, która nie współpracowała z bramką i odwrotnie, i straciliśmy za dużo bramek. Nie będę usprawiedliwiał, że przegraliśmy, bo dopadły nas choroby, ponieważ wiemy jaki mamy teraz okres. Nie było Marka Kubajki ze środka obrony, który wnosił dużo w strefy obronne, Bartek Misalski nie trenował cały tydzień, więc przed meczem po prostu zbierałem skład – mówi Mariusz Grela, trener Klubu Sportowego Uniwersytet Radom.
Kolejny mecz Uniwersytet rozegra już w najbliższą środę o godzinie 19, kiedy to na wyjeździe zmierzy się z Ostrovią Ostrów Wielkopolski.