W sobotę w Radomiu odbyła się gala Thunderstrike Fight League 16. Z dobrej strony zaprezentowali się radomscy zawodnicy – aż siedmiu z nich mogło cieszyć się z końcowego tryumfu.
Jako pierwszy z radomskich zawodników do oktagonu wszedł Dominik Tkaczyk. Reprezentant Radomskiego Klubu Taekwon-do niejednogłośną decyzją sędziów przegrał z Patrykiem Ożogiem. W walce do 84 kg Piotr Mochocki przez techniczny nokaut w trzeciej rundzie pokonał Michała Grzesiaka.
– Przeciwnik był bardzo silny, obkopał mi solidnie lewą nogę, ale jednak doświadczenie i spokój było po mojej stronie – ocenia Mochocki.
Ze zwycięstwa cieszył się również Patryk Kaczmarczyk. Radomianin jednogłośną decyzją sędziów okazał się lepszy od Szymona Biłasa.
– Udało mi się zdominować przeciwnika, Szymon był jednak twardym zawodnikiem. Bardzo dziękuję mu za walkę i przyjazd. Z mojej strony było wszystko OK, choć dwa razy przyświrowałem i wpakowałem się prawie w poddanie, ale udało się wyjść z tego i jesteśmy zwycięscy – podsumował zawodnik Radomskiego Klubu Taekwon-do.
Dość pechowo walkę rozpoczął Piotr Przepiórka. Reprezentant Cross Fight Radom w pierwszych sekundach walki pechowo rozciął łuk brwiowy i ostatecznie przegrał przez poddanie z Arturem Berezovskyim.
– Radom jest chyba dla mnie pechowy, bo to była moja czwarta zawodowa walka, druga w Radomiu i druga przegrana. Przygotowany byłem bardzo dobrze, tempo było wysokie, ja kondycyjnie mogłem jeszcze walczyć, ale niestety przy próbie zejścia zderzyliśmy się głowami, poszło rozcięcie łuku, zaraz jadę do szpitala, akcja była moja, kontrolowałem walkę, która była na moją korzyść. Sędzia przerwał walkę, lekarz wszedł na matę i zatamował krwawienie. Mogłem dalej walczyć, ale sędzia powiedział, że jeśli krwawienie nie ustanie to przerwie pojedynek – tłumaczy Przepiórka.
– Walka na tak wysokim poziomie, że mogła być wielką wieczoru. Szkoda, że tak wyszło, ale to jest sport i wygrać może tylko jeden z nas. Wygrał przeciwnik, bo Piotrek popełnił jeden mały błąd, a to jest MMA – jedna pomyłka może decydować o porażce – dodaje Daniel Rutkowski, zawodnik MMA.
Kolejny świetny występ w karierze zaliczył Marcin Skrzek. Reprezentant Cross Fight Radom w efektownym stylu już w pierwszej rundzie wygrał przez techniczny nokaut z Gustavo De Oliveirą.
– Pojedynek – tak jak mówiłem wcześniej – był inny, bo nie byłem tak agresywny, nie podpadałem się, bo wtedy sporo nie wychodzi. Była spokojna głowa i dzięki temu wszystko poszło do przodu. Kontrolowałem walkę, wiedziałem, że będzie chciał zejść do parteru, dlatego kontrowałem i wszystko poszło po mojej myśli – cieszy się Skrzek.
Drugie zwycięstwo w federacji TFL zanotował Mateusz Głuch. Radomianin również w pierwszej rundzie rozprawił się z Vitalym Dżusem.
– Ukrainiec bardzo mocny, w pierwszych sekundach walki czuć było jego zapaśniczą siłę. Dużo pracowałem nad zapasami, parterem, mieliśmy plan. Wiadomo, że jest on dotąd, dopóki nie dostanie się w głowę, ale zachowany był spokój i udało się ten plan wykonać. Ukrainiec był silny, ale kontrolowałem jego ciosy i wszystko zaowocowało na plus – mówi Głuch.
Gorąca atmosfera towarzyszyła starciu Jakuba Ozgi. Taki doping niewątpliwie go uskrzydlił, bo radomianin na punkty przez jednogłośną decyzję sędziów pokonał Wojciecha Kaźmieruka.
– Czułem się swobodnie, chciałem czerpać jak najwięcej zabawy z tego pojedynku i chyba mi się to udało. Chciałem trzy rundy i walczyłem trzy rundy, choć mogłem to skończyć przed czasem. Nie ma to teraz żadnego znaczenia, najważniejsze, że wygrałem – mówi popularny „Ozi”.
Tryumf wywalczył też Sławomir Kołtunowicz. Reprezentant Radomskiego Klubu Taekwon-do w pierwszej rundzie przez techniczny nokaut pokonał Hiszpana, Sergio Hidalgo. W walce wieczoru pas mistrza wagi średniej obronił Cezary Kęsik, który pokonał Mikhaila Bureshkina. Dodatkowo reprezentant Cross Fight Radom – podobnie jak Hubert Szymajda – otrzymał oficjalne zaproszenie do federacji KSW.
– Cieszę się bardzo. KSW to największa organizacja w Europie, bardzo dobrzy zawodnicy tam walczą i cieszę się, że dołączyłem do tego grona – mówi Kęsik.
Z postawy swoich zawodników zadowolony był trener Cross Fight Radom, Leszek Kulik. Z wyjątkiem Piotra Przepiórki jego podopieczni pewnie zwyciężyli swoje walki.
– Ja staram się z każdej walki – niezależnie czy jest wygrana czy przegrana – wyciągać wnioski, żeby dalej pracować z nimi na sali treningowej. Przygotowania były teraz pełne, tak jak mówiłem wcześniej, nie byli nigdy w takiej dyspozycji jak teraz. To było widać w walkach, że są w dobrej dyspozycji, bez kontuzji, rewelacja.
Zawodnikom Radomskiego Klubu Taekwon-do w oktagonie towarzyszył znany radomski zawodnik MMA, Albert Odzimkowski.
– Przede wszystkim emocjonuje się tym, że wielu moich kolegów tutaj walczy i często wychodzę z nimi do narożnika. Bardzo się cieszę, że ten sport jest tak silny w Radomiu, że są organizowane gale w Radomiu i że praktycznie całą kartę możemy zapełnić naszymi zawodnikami. Nie brakuje emocji, zwrotów akcji i to nawet w tych walkach pół-zawodowych. Gala jak najbardziej na plus, bilety wyprzedano już na miesiąc przed galą.
Sobotnia gala TFL 16 była drugą galą organizowaną przez tę federację w Radomiu.
– Była to bardzo udana gala, jestem z niej bardzo dumny. Michał Górski był głównym pomysłodawcą tej gali i on oraz firma Atleta odniosły spory sukces. Macie świetnego człowieka i organizatora w Radomiu, bez jego pomocy ta gala by się nie odbyła. Wspierajcie Michała w jego pomysłach, bo jak widzicie hala pęka w szwach. Pozytywne walki. Czarek Kęsik obronił pas, Sławek Kołtunowicz oficjalnie uzyskał prawo walki o pas w kategorii 66 kg, Marcin Skrzek wreszcie wygrał zawodowo. Wszystko poukładało się tak jakbym chciał, choć chłopcy nie mieli łatwo – podsumowuje Jacek Sarna, właściciel federacji TFL.
W najbliższych dniach władze Thunderstrike Fight League podadzą termin kolejnej gali.