Poniedziałek Wielkanocny to drugi dzień świąt. Tradycyjnie tego dnia polewa się wodą inne osoby, łączy się to z symbolicznym budzeniem się przyrody do życia. Lany Poniedziałek zaczynał się bardzo wcześnie, szczególnie dla panien.
– Oczywiście chłopcy wpadali do chałup z całymi wiadrami wody i wszystkie panny bardzo obficie, jeszcze w łózkach, tą wodą polewali. Starsi gospodarze nawet sprzyjali temu zwyczajowi, ponieważ uznawano go za zabawny i do pewnego stopnia traktowano jako deklarację ze strony młodzieńca, który wyrażał zainteresowanie panna – mówiła Justyna Górska – Streicher z Muzeum Wsi Radomskiej.
Po domach chodzili dyngusiarze, którzy zajmowali się wypraszaniem darów.
– Bardzo często mieli ze sobą kogutka, albo wózek dyngusowy ozdobiony kogutkiem, czasami był nawet żywy kogut, który miał oznajmiać głośno ich przybycie. Każdy gospodarz miał obowiązek poczęstować dyngusiarzy jakimś przysmakiem ze swojego domu – wyjaśniła Justyna Górska – Streicher.
Dary te zbierano m.in. do worków i chodzono z nimi przez całą wieś, aż do późnych godzin popołudniowych. Tego dnia także składano sobie wizyty.
– Twierdzono, że Lany Poniedziałek to nie tylko dzień dla rodziny, ale dla społeczności wioskowej i sąsiadów. Starano się odwiedzić każdego. Każdemu złożyć życzenia, u każdego spędzić trochę czasu. A młodzież z zgromadzonych darów po południu czy wieczorem urządzała sobie huczna zabawę – dodała Justyna Górska – Streicher.
Dodajmy, że szczególnie w śmigus-dyngus zabawy wielkanocne miał zalotny charakter.