Środa była bardzo pracowitym dniem dla piłkarzy Radomiaka Radom. Zieloni najpierw zagrali mecz kontrolny z II-ligowym Motorem Lublin, a wieczorem zmierzyli się z Orlętami Radzyń Podlaski.
Mecz kontrolny z Motorem zakończył się remisem 3:3. Strzelanie rozpoczął w 14. minucie spotkania Leandro, który potężnym strzałem z około 20. metrów pokonał golkipera gości. 4 minuty później po dośrodkowaniu Miłosza Kozaka gola głową zdobył Meik Karwot. Zapowiadało się na pogrom, ale Motor postanowił wziąć się za robotę, czego efektem było kontaktowe trafienie Krzysztof Ropskiego. Tuż przed przerwą lublinianie wyrównali wynik spotkania.
Po zmianie stron obraz gry wyglądał już zdecydowanie bardziej stabilnie i trudno było mówić o wyraźnej przewadze którejkolwiek z drużyn. W 60 minucie z bliskiej odległości do siatki Motoru trafił Mateusz Radecki. Trener Dariusz Banasik chwilę później desygnował do gry dwóch juniorów z Akademii Radomiaka. Ci zmienili na boisku debiutującego w zielonych barwach Muhammada Cande oraz Michała Kaputa. Gdy wydawało się, że pojedynek zakończy się zwycięstwem radomian, to ci w niezbyt przemyślany sposób oddali gościom piłkę po rzucie wolnym, a przyjezdni skrzętnie to wykorzystali i tym samym mecz zakończył się remisem 3:3.
– Taki był plan, żeby zawodnicy zagrali w pełnym wymiarze czasowym. Cieszę się, że rozegraliśmy te sparingi, że zagraliśmy po 90. minut. Jesteśmy po ciężkich treningach, ale było widać, że zawodnicy wytrzymali trudy tych meczów – powiedział Dariusz Banasik, trener Radomiaka Radom.
Wieczorne granie z III-ligowymi Orlętami to prawdziwy festiwal goli, bowiem spotkanie zakończyło się wynikiem 5:3. Tak jak wcześniej z Motorem, tak i z Orlętami radomianie prowadzili już 2:0. Przed przerwą goście zdążyli jeszcze zdobyć gola kontaktowego. Po zmianie stron fajerwerki odpalił Karol Podliński, który w krótkim odstępie czasowym dwukrotnie pokonał golkipera gości, tym samym kompletując klasycznego hattricka. III-ligowiec nie zamierzał jednak wywieszać białej flagi i strzelił dwa gole, co po raz kolejny dawało kontakt z przeciwnikiem. Sprawę postanowił domknąć Artur Bogusz, który po indywidualnej akcji ustalił wynik meczu na 5:3.
– Ja nie patrzę na wynik, tylko obserwowałem dyspozycję zawodników. Też byłem ciekawy, jak zawodnicy wytrzymają 90. minut, bo za dwa tygodnie będzie trzeba grać w pucharze, w pełnym wymiarze czasowym, także cel został osiągnięty – dodał szkoleniowiec radomian.
W środowych sparingach nie wzięło udziału kilku podstawowych graczy. Zabrakło Mateusza Cichockiego, Karola Angielskiego, Damiana Gąski i Patryka Mikita, a ponadto przedwcześnie w meczu z Motorem z boiska szedł Rossi Pereira Leandro,
– To są takie mikrourazy. Wszystko bierze się z tego, że trenujemy na sztucznej nawierzchni. Dzisiaj Leo zszedł z boiska, bo nie było sensu, żeby kontynuował grę, gdy coś go bolało. Damian Gąska ma niegroźny uraz, ale dzisiaj też go oszczędzaliśmy. Mateusz Cichocki 2-3 dni i dojdzie do siebie, a Karol Angielski wczoraj na treningu zgłosił jakieś sprawy przeciążeniowe – wyjaśnił szkoleniowiec Zielonych.
W meczu z Motorem Lublin kibice po raz pierwszy mieli okazję zobaczyć w akcji Muhammada Cande, lewego obrońcę, który podpisał kontrakt z Radomiakiem kilka dni temu, a który w przeszłości występował w portugalskiej ekstraklasie.
– Oglądałem tego zawodnika na video. Widziałem go w paru meczach na bardzo wysokim poziomie, natomiast widać, że piłkarsko jest bardzo dobry. Ma bardzo dobrą lewą nogę. Ostatnie pół roku nie grał, dlatego też trafił do nas. Do ligi mamy miesiąc czasu. Jeśli dobrze go przygotujemy, jeśli nie okaże się kontuzjogenny, to będzie dla nas dużym wzmocnieniem – dodał Banasik.
W następną środę radomianie prawdopodobnie w kolejnym meczu kontrolnym zmierzą się ze Stalą Mielec.