E.Leclerc Moya Radomka Radom pokonała 3:1 drużynę BKS Bostik Bielsko-Biała. Radomiankom do zakończenia fazy zasadniczej TauronLigi pozostały dwa mecz.
Poniedziałkowy pojedynek nie mógł rozpocząć się dla radomianek lepiej. Od dobrej zagrywki rozpoczęła ta, która wykończyła poprzedniego rywala czyli Izabela Bałucka. Dobry serwis polskiej środkowej w połączeniu z dobrą grą jej partnerek sprawił, że przy stanie 9:4 dla gospodyń trener gości poprosił o czas. Fragment meczu po przerwie pozwolił BKS-owi dogonić radomianki na jeden punkt, a było to przy stanie 14:13. Później jednak przewaga gospodyń tylko rosła. Fenomenalna praca bloku i skuteczne ataki sprawiły, że pierwszego seta E.Leclerc Moya Radomka Radom wygrała 25:18.
Druga partia nie była dla radomianek już tak łatwa. Po wyrównanym początku, na prowadzenie wysunęły się zawodniczki z Bielska-Białej, toteż przy stanie 13:17 trener Riccardo Marchesi poprosił o czas. Radomianki do BKS-u traciły już tylko dwa punkty, ale przy stanie 18:20 rywalki odjechały na 4 oczka, a straty nie udało się zmniejszyć. BKS wygrał tę partię 25:20.
W trzecim secie znowu oglądaliśmy radomianki w formie, do której przyzwyczaiły nas w tym sezonie. Radomianki poprawiły przyjęcie, co przełożyło się na wygodniejsze piłki do ataku, a to z kolei zaowocowało większą skutecznością. W drugiej części seta drużyna BKS-u zaczęła gonić, toteż w hali MOSiR-u oglądaliśmy niezwykle zaciekłe widowisko. Przy stanie 20:20 radomianki zdobyły dwa punkty i wydawało się, że są na dobrej drodze do zakończenia tej partii. Nic bardziej mylnego. Bielszczanki chwilę później doprowadziły do remisu 23:23. W końcówce zimną krwią wykazały się radomianki i to one wygrały 26:24.
Ten mecz to zresztą istny rollercoaster, bo w kolejnej partii znowu inicjatywę przejął BKS. Wypracowana na samym początku trzy-punktowa przewaga utrzymywała się przez całą połowę czwartego seta. Później radomianki zabetonowały przestrzeń nad siatką. Fenomenalna praca w bloku Bałuckiej, Johnson i Alemidy sprawiły, że radomianki wygrywały już 17:16. Prowadzenie szybko straciły, a po raz kolejny do remisu doprowadziły przed samym końcem. Przy stanie 23:23 szkoleniowiec gości zdecydował się na time-out. W kluczowym momencie radomianki znowu dały z siebie wszystko, wygrały 27:25, triumfując w całym meczu 3:1.