E.Leclerc Moya Radomka Radom w miniony weekend przegrała w półfinałowym meczu Tauron Pucharu Polski z Budowlanymi Łódź 3:0. Turniej w Nysie nie okazał się dla radomianek szczęśliwy, ale trzeba z niego wyciągnąć wnioski, bo przed drużyną trenera Riccardo Marchesiego ostatnie dwa mecze rundy zasadniczej.
– Budowlani zagrali bardzo, bardzo dobry mecz i wpędzili nas w kłopoty. Teraz musimy iść naprzód. Nadal mamy dobrą sytuację w lidze i to, co robiliśmy do tej pory, się nie zmienia – powiedział trener Riccardo Marchesi.
– Mamy świadomość, że mogłyśmy zagrać lepiej. Ciężko trenujemy, a w meczu nie potrafiłyśmy pokazać tego, na co nas stać. Po meczu każdy był nieco smutny, zawiedziony, ale musimy tę porażkę przekuć w siłę na najbliższą przyszłość – dodała Samara Rodrigues.
W niedzielę radomianki udadzą się do Łodzi na mecz z tamtejszym ŁKS-em, na tę chwilę czwartą siłą TauronLigi, która do Radomki traci 6 punktów. Ostatnia mecz rundy zasadniczej to z kolei domowa potyczka z MKS-em Kalisz, który do ostatniej kolejki będzie walczył o udział w play-offach.
– Musimy dać z siebie wszystko, żeby przygotować się do play-offów, wzmocnić się mentalnie, być pewniejszym siebie. Mecze z tymi dwoma drużynami są bardzo ważne. Wiemy, że nie będzie łatwo, oni też pracują równie ciężko jak my. Kluczowym jest, żebyśmy nie grały tak nerwowo, były bardzo spokojnie, pokazały to, co potrafimy. Klucz to wyjść na parkiet i przełożyć na niego to, co robimy w tygodniu – wyjaśniła brazylijska przyjmująca.
W ostatnim czasie drużyna musiała radzić sobie bez doświadczonej rozgrywającej Katarzyny Skorupy, która borykała się z urazem nadgarstka, co nie pozostało bez wpływu na formę drużyny.
– Jest dobrą, charyzmatyczną zawodniczką, ale Paulina również grała dobrze. Bardziej chodzi tutaj o całość, a nie o jedną zawodniczkę. Będzie brakować każdego, kto wypada z powodu kontuzji, ale jesteśmy drużyną. Wszyscy musimy pracować i sobie pomagać. Tamten dzień był trochę dziwny, nikt nie mógł dać z siebie 100%. To był moim zdaniem problem – stwierdziła Almeida.
Skorupa w minionym tygodniu brała co prawda udział w zajęciach z drużyną, aczkolwiek nadal nie wiadomo, kiedy dokładnie będzie w pełni zdolna do gry.
– Kasia wróci. Nie wiem, jak długo potrwa rekonwalescencja, ale na pewno wróci przed końcem. Na play-offy będzie gotowa – zdradził trener Marchesi.
Po tym, jak w styczniu Samara dołączyła do drużyny, miejsce w pierwszej szóstce ze względu na limit obcokrajowców na parkiecie straciła Andressa Picussa. Fakt ten zdaniem trenera Marchesiego nie wygenerował jednak żadnych konfliktów. Zdaniem włoskiego szkoleniowca drużyna to grupa profesjonalistów, w której każdy pracuje bardzo ciężko na końcowy sukces.
– Oczywiście, możemy grać tylko trzema zawodniczkami zza granicy. Więc gdy gramy z Johnson i Samarą, to Andressa nie może grać, ale każdy mecz jest inny i wiele razy widzieliśmy, że i tak wchodziła na boisko. Decyzja, kto gra, należy do mnie, ale w drużynie nie ma żadnych konfliktów. Każdy pracuje, Andressa również nie odpuszcza, pracuje bardzo dobrze i pomaga drużynie – wytłumaczył trener.
Najbliższe dwa spotkania zadecydują o tym, z którego miejsca Radomka będzie podchodziła do play-offów. Na ten moment radomianki zajmują drugie miejsce. Ciągle mogą jeszcze spaść pozycje niżej, aczkolwiek jednocześnie mają jeszcze szanse na zajęcie pierwszej lokaty. Która lokata byłaby dobrą pozycją startową dla radomianek?
– Pierwsze. Panie Boże, jeśli mnie słuchasz, to pierwsze jest wymarzone! Choć moim zdaniem nie ma znaczenia, z kim zagramy w play-offach. My nie mamy sobie wybierać drużyn. Jesteśmy tutaj, żeby grać. Oczywiście chciałabym razem z dziewczynami, żeby Radomka była pierwsza, ale jesteśmy przygotowane na wszystko – powiedziała Samara.
Niedzielny mecz z ŁKS-em rozpocznie się o godzinie 20:30 Transmisja na kanale Polsat Sport.