Od kilku dni w mediach ogólnopolskich trwa liczenie uczestników marszu Komitetu Obrony Demokracji oraz opozycji, którzy przeszli ulicami Warszawy. W manifestacji wzięli udział m.in. politycy radomskiej Platformy Obywatelskiej, którzy uważają, że marsz był świętem demokracji i sukcesem organizatorów. Z kolei przedstawiciele Prawa i Sprawiedliwości przekonują, że sobotnia manifestacja jest ogromną porażką wizerunkową, głównie Platformy Obywatelskiej.
Te banery rozwieszone przy radomskich ulicach miały zachęcić mieszkańców do udziału w marszu KOD i opozycji w stolicy. W sobotniej manifestacji wzięli udział m.in. członkowie i sympatycy lokalnych struktur Platformy Obywatelskiej. Zdaniem radnej Magdaleny Lasoty, taki marsz był potrzebny, bo w ostatnich miesiącach źle dzieje się z polską demokracją.
– Ten marsz został zorganizowany w obronie demokracji, która według nas, całej opozycji, tych tysięcy ludzi, jest łamana i nieprzestrzegana. Boimy się, że nie zostaniemy w Europie, że zostaniemy wyprowadzeni z tej Europy, na co wskazuje wiele faktów: niepublikowanie orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego, niezaprzysiężenie trzech prawidłowo wybranych sędziów, ustawy procedowane nocą – powiedziała Magdalena Lasota, radna Platformy Obywatelskiej.
Natomiast Andrzej Kosztowniak, poseł Prawa i Sprawiedliwości stwierdził, że sobotni marsz był bezzasadny i zaszkodził Platformie Obywatelskiej.
– Ja myślę, że przede wszystkim demokracji nie broni się na ulicach, a w parlamencie. Platforma Obywatelska powinna skupić swoją uwagę na pracy w parlamencie, a nie na wyprowadzaniu ludzi na ulice, bo nigdy to niczego dobrego nie przynosiło. Co więcej myślę, że Platforma 7 maja bardzo wiele straciła. Wychodząc wspólnie z KOD-em, z małymi partiami, również tymi, które nie są obecne w parlamencie doprowadziła do zrównania się z ich poziomem – stwierdził Andrzej Kosztowniak, poseł Prawa i Sprawiedliwości.
Emocje wzbudził nie tylko marsz, ale również liczba uczestników. Policja podaje, że było ich 45 tysięcy. Z kolei warszawski ratusz mówi nawet o liczbie 250 tys. osób.
– Owszem, magistrat podał liczbę 250 tys. manifestantów. Dlaczego? Dlatego, że oni od lat w ten sposób liczą manifestantów, czyli rozstawiają swoich ludzi, zliczają uczestników z kamer, jak również z helikoptera. I to daje mniej więcej liczbę 250 tys. osób – poinformowała radna Magdalena Lasota.
W taką liczbę manifestantów wątpi poseł Andrzej Kosztowniak.
– Myślę, że liczby, które były podawane przez Platformę rzeczywiście są dziwne, bo w ciągu bardzo krótkiego okresu czasu, w ciągu chwili de facto padały liczby począwszy od 150 tys., 200 tys., później ktoś w przypływie emocji powiedział 240. A na koniec część polityków PO skończyła na 250 tys. Myślę, że podniecenie wynikające z obecności w tak dużej grupie spowodowały również taki element nakręcania się wzajemnego – zakończył poseł Andrzej Kosztowniak.
Przypomnijmy, że w marszu wzięli również udział przedstawiciele innych ugrupowań politycznych, w tym .Nowoczesnej oraz Polskiego Stronnictwa Ludowego.