Stop CETA – Polskie Stronnictwo Ludowe jest przeciwne podpisywaniu umowy pomiędzy Unią Europejską i Kanadą w obecnym kształcie. Działacze PSL z okręgu radomskiego dyskutowali w czwartek nad wprowadzeniem zmian, które będą korzystne m.in. dla polskiego rolnictwa.
W czwartek po południu okazało się, że belgijska Walonia, przez co i cała Belgia, osiągnęły porozumienie w sprawie CETA, czyli umowy o wymianie gospodarczej pomiędzy Unią Europejską a Kanadą. Mimo to na niektóre proponowane zapisy nie godzą się przedstawiciele polskich partii politycznych.
– Osiągnięte porozumienie jest dla nas bardzo niebezpieczne. Teraz główną rolę odegrają poszczególne kraje członkowskie, w tym polski rząd i polski parlament. Chodzi o ewentualnego ratyfikowanie lub nieratyfikowanie tej umowy – mówi Mirosław Maliszewski, poseł PSL.
Polskie Stronnictwo Ludowe zwraca uwagę na dysproporcje pomiędzy gospodarkami obu stron umowy.
– Warto zwrócić uwagę na potencjał obu gospodarek i obu społeczeństw: gospodarek w zakresie eksportu i inwestycji, a społeczeństw w zakresie importu i kupowania, nabywania dóbr i usług – mówi Mirosław Maliszewski. – Mamy do czynienia z rynkiem kanadyjskim, który ma 35 mln mieszkańców, czyli 35 mln konsumentów. Z drugiej strony mamy ogromny rynek konsumencki, jakim jest Unia Europejska. To prawie 500 mln konsumentów – dodaje poseł PSL.
Dlatego zdaniem działaczy PSL, w świetle zapisów, Kanada skorzysta z dużo bardziej atrakcyjnego unijnego rynku, niż Unia Europejska z rynku kanadyjskiego. Zwłaszcza w kwestii produkcji żywności.
– Każdy chciałby uczestniczyć w takim, jak rynek unijny, mając do dyspozycji rynek wewnętrzny liczący tylko 35 mln konsumentów. Kanada jest bardzo mocno zainteresowana, żeby swoje nadwyżki żywności ulokować na rynku europejskim – przekonuje poseł Maliszewski.
Zaproszony przez PSL do Radomia ekspert zwracał także uwagę na instytucje rozstrzygające m.in. spory powstałe w wyniku zawierania przyszłych kontraktów pomiędzy Unią Europejską a Kanadą. Chodzi np. o sąd arbitrażowy.
– Rząd polski dąży do tego, żeby rozszerzyć skład tego sądu do 28 osób, czyli tylu, ile w tej chwili jest krajów członkowskich Unii Europejskiej. Ciekawe jednak, czy uda się to przeforsować. Rząd polski zabiega też o to, żeby wprowadzić jednego polskiego członka do takiego sądu – mówi Waldemar Fortuna z Instytutu Globalnej Odpowiedzialności.
Na razie sąd arbitrażowy liczy 15 osób: pięciu przedstawicieli Unii Europejskiej, pięciu przedstawicieli Kanady i pięciu członków niezależnych. To właśnie sąd arbitrażowy jest jedną z najważniejszych kwestii do osiągnięcia porozumienia w sprawie umowy CETA.
– Można się spodziewać, że takiego rodzaju sądy, a ponieważ osoby wchodzące w składa takiej instytucji są bardzo dobrze wynagradzane, mogą, tak jak to dotychczas się zdarza, orzekać na korzyść dużych korporacji – uważa Waldemar Fortuna.
Spotkanie działaczy PSL w Radomiu zakończyła dyskusja nad przyszłością umowy. W najbliższych godzinach do Europy ma przylecieć szef rządu Kanady, by sfinalizować zapisy umowy CETA.