W sobotni poranek na Rynku w Radomiu zebrali się miłośnicy zabytkowej motoryzacji oraz rodzina i przyjaciele Martyny Filipiak, aby wyruszyć w drugim Memoriale jej pamięci.
– Masa niespodzianek. Przede wszystkim dużo dobrej zabawy. Mamy piękną pogodę. Nie mogliśmy sobie wymarzyć lepszej. Liczymy na to, że wszyscy dotrą do mety w takich samych humorach jak wystartowali. Zapraszamy wszystkich do zabawy. Jestem strasznie zadowolony z tak dużej frekwencji i mam nadzieję, że ze wszystkimi spotkamy się na mecie – mówi Piotr Furman, organizator rajdu.
Dystans jaki trzeba było pokonać to blisko 70 km. Uczestnicy musieli podążać za itinenerem strzałkowym. Po drodze ekipy musiały także rozwiązywać zadania, w tym odgadnąć tytuły filmów z umieszczonych na trasie rajdu zdjęć. Tym razem tematem przewodnim było kino amerykańskie. Trasa prowadziła przez Skaryszew do Iłży. Następnie uczestnicy musieli wejść na zamkową wieżę i odnaleźć punkt kontrolny, na którym czekała kolejna część itinenera. Metą jak się okazało było Nadleśnictwo Marcule. Tam na miłośników zabytkowej motoryzacji czekał piknik integracyjny.
Organizatorzy przygotowali także upominki nie tylko dla ekip z najlepszymi wynikami, ale także m.in.. dla najlepiej ubranej załogi.
– To była chyba kwestia zgrania między nami i po prostu dogadaliśmy się jak się ubieramy. Tak żeby mniej więcej pasował do auta, ale i trochę spontanicznie, żeby było elegancko i zarazem stylowo – mówią Sylwia i Marcin, najlepiej ubrana załoga rajdu.
Wygrywali nie Ci, którzy dojechali jako pierwsi, ale załoga, która udzieliła najwięcej prawidłowych odpowiedzi. Najlepszą załoga rajdu okazali się właściciele Dodge Daytona Shelby z 1991 roku, których zapytaliśmy o przepis na sukces.
– Po prostu oglądamy filmy nocami i jakaś wiedza zostaje. Tym bardziej filmów amerykańskich i to starych filmów! Przez siedem czy osiem lat trudno policzyć, który to już nasz rajd – zapewniają Dorota i Grzegorz, najlepsza załoga rajdu.
Na drugim miejscu na metę dojechała załoga, która w rajdzie jechała Wartburgiem z 1979 roku.
– Myślę, że trochę doświadczenia, trochę wiedzy, trochę szczęścia i jakoś się udało. Przede wszystkim mocna ekipa. Niestety jednego punktu nam zabrakło do zwycięzców. W zeszłym roku udało się wygrać, w tym roku drugie miejsce. Przede wszystkim liczy się zabawa i uczczenie pamięci Martyny, a cała reszta to jest tylko przyjemna otoczka – opowiadają Michał Słowiński i Michał Krawczyk.
Nagrodzona została także najlepsza załoga jadąca w rajdzie jednośladem.
– Nie było większych problemów. Byliśmy bardzo zgrani. Ustaliliśmy na początku kto prowadzi, kto sprawdza zdjęcia na trasie. Dogadaliśmy się i jakoś udało się to pierwsze miejsce zająć w klasie motocykli. Jeździłam tez samochodami i uważam, że motocyklem jedzie się o wiele lepiej – relacjonują Aleksandra i Krzysztof, najlepsza załoga w klasie motocykli.
Wzruszenia na mecie rajdu nie kryli rodzice Martyny Filipiak.
– Jesteśmy wzruszeni, że ludzie mimo że upłynęło 2 lata od śmierci Martyny nadal pamiętają. Nadal chcą się spotykać i wspominać Martynę jako osobę bardzo ważną w ich życiu. Niezmiernie się cieszymy i dziękujemy wszystkim. Przybyło 39 załóg. Przeliczając na ludzi to było około 120 osób. Pogoda nam dopisała. Dziękujemy Martynko i za tą pogodę! – dziękowali Bożena i Bogdan Filipiak.
W sumie w rajdzie wystartowało blisko 40 ekip z różnych miejsc Polski. Organizatorami wydarzenia byli rodzice Martyny, Piotr Furman oraz Michał Kapusta – przyjaciele rodziny.