„Najnowsza antykoncepcja fotografii dokumentalnej” autorstwa Zbigniewa Libery zawisła w Mazowieckim Centrum Sztuki Współczesnej „Elektrownia”. W miniony piątek miało miejsce oficjalne otwarcie wystawy, w którym wziął udział sam autor oraz kurator wystawy, Jan Trzupek. Wydarzenie uświetnił performance muzyczny Grupy Rdzeń.
– Zbigniew Libera fotografią zajmuje się od 2000. roku. Pokazuje to, co dotyka natury, materii człowieka, jego funkcjonowania w przestrzeni. Fotografie, które są na naszej wystawie to dzieła często dające do myślenia – powiedział Włodzimierz Pujanek, dyrektor MCSW „Elektrownia”.
Libera nieprzypadkowo swoje dzieła wystawił właśnie w Radomiu. Wszak nasze miasto trafnie wpisuje się w niepokorny charakter jego dzieł m.in. poprzez historyczne wydarzenia Radomskiego Czerwca ‘76.
– Mówiąc, że Radom do nas pasuje albo my do Radomia, mieliśmy na myśli niepokorność tego miasta, które w pamiętnym 1976. roku zostało pokarane przez władzę i do dzisiaj się to właściwie tak trzyma – stwierdził autor fotografii.
Libera uznawany jest za czołowego przedstawiciela nurtu sztuki krytycznej. W swoich pracach głównie dotyka specyfiki fotografii prasowej, przedstawia to, jak media kształtują naszą pamięć wizualną i manipulują obrazem.
– Pokazuje różne aspekty. W tym przypadku można manipulować fotografią, pokazać pewne rzeczy inaczej niż one de facto wyglądają, ale każdy musi na to spojrzeć indywidualnie i dopatrzyć się tej głębi i tego przekazu – stwierdził Pujanek.
Fotografie wystawione w „Elektrowni” to połączenie nawet kilkuset oddzielnych klatek. Taki zabieg sprawia, że odbiorca może zauważyć detale, z których Libera jest szczególnie znany.
– Fotografia Libery to jest to perfekcyjne zrobienie zdjęcia. Odwzorowanie go 1:1 i pokazanie faktycznie tego, jak wygląda. Jeśli ktoś poświęca tyle czasu na zrobienie paru tysięcy ujęć jednego elementu i składa z tego obraz, w którym przekazuje swoje doznania, to dla mnie jest to perfekcjonizm – dodał dyrektor „Elektrowni”.
Libera w swojej twórczość nie ucieka od kontrowersji, nagości i przekraczania granic. Jego dzieła rzadko dają jednoznaczną odpowiedź, ale zawsze nasuwa wartościową refleksję oraz inspirację.
– Nikt nie może nikomu zabronić widzieć tego, czego on chce. Np. w malarstwie renesansowym bardzo ważne było, aby ujawniać to, że Jezus Chrystus był człowiekiem. Wtedy malowano obrazy tak, żeby było to widoczne, pokazując jego genitalia, jego „siusiaka”. Jest tysiące obrazów, na których widać jego siusiaka, a my na to patrzymy dzisiaj i tego nie widzimy – powiedział nam Zbigniew Libera.
Metaforyczny przykład Libery ma pokazać, że każdy może konkretne dzieło interpretować na swój własny sposób.
– Mamy to na środku obrazu, ale tego nie widzimy, bo nam ktoś zabronił to widzieć. Stąd mój apel – pozwólcie sobie widzieć to, co chcecie widzieć i co rzeczywiście widzicie – dodał fotograf.
Wystawa została sfinansowana ze środków Ministerstwa Kultury oraz Samorządu Województwa Mazowieckiego i w „Elektrowni” będzie można podziwiać ją do 21. sierpnia.