Były wielkie emocje, nerwy obu drużyn, pomyłki sędziów i przede wszystkim niezwykle cenne zwycięstwo, a wszystko przy wypełnionych po brzegi trybunach w hali Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Radomiu. Tak wyglądał wtorkowy mecz lidera tabeli PlusLigi Cerrad Czarnych Radom z Mistrzem Polski Asseco Resovią Rzeszów wygrany przez gospodarzy po tie-breaku. Pięciosetowy bój po trzech godzinach udowodnił, że Mistrz nie dał rady wygrać z Liderem, a Wojskowi potrafią zwyciężać z najlepszymi.
Jeszcze przed wtorkowym spotkaniem mecz Cerrad Czarnych Radom z Asseco Resovią Rzeszów budził niezwykłe emocje zarówno wśród kibiców jak i siatkarskich ekspertów w całej Polsce. Mecz na szczycie pomiędzy liderem tabeli a Mistrzem Polski miał rozwiać wszelkie wątpliwości i pokazać, w jakiej formie są obie ekipy. Mimo, że przeciwnik radomian boryka się ostatnio z problemami zdrowotnymi, a zawodnicy nie prezentują doskonałej formy, nie zmienia to faktu, że Resovia to rywal z najwyżej półki.
– Rzeszów ma mocny skład, chociaż mają kontuzje to dalej mają szeroki mocny skład i wiedzieliśmy o tym, że w tym meczu będzie ciężko – podkreślał Bartłomiej Bołądź, atakujący Cerrad czarnych Radom.
O godzinie 20.30 w radomskiej hali rozpoczęło się prawdziwe siatkarskie święto. Na trybunach pół godziny przed spotkaniem nie było ani jednego wolnego miejsca. Na ten mecz przyjechał nawet selekcjoner reprezentacji Polski Stephane Antiga, który przez całe spotkanie bacznie obserwował zawodników obu drużyn. Po jednej stronie siatki lider tabeli Cerrad Czarni Radom, a po drugiej Mistrzowie Polski z reprezentantami kraju w składzie.
Już pierwszy set pokazał, że spotkanie będzie niezwykle zacięte. Od początku tej partii obie drużyny szły punkt za punkt. Od stanu 9:8 dla Wojskowych, radomianie zaczęli punktować rywala i uzyskali kilku punktową przewagę. Świetna gra Czarnych i błędy własne Resovii sprawiły, że radomianie na drugą przerwę techniczną schodzili z przewagą pięciu punktów. Jednak od stanu 18:12 przewaga Czarnych zaczęła topnieć, a gościom udało się doprowadzić do remisu. Końcówka seta okazała się niezwykle nerwowa, bo Resovia objęła nawet dwupunktowe prowadzenie. Na szczęście zawodnicy gospodarzy zachowali zimne głowy i kilka dobrych akcji zaowocowało wygraniem na przewagi pierwszej odsłony meczu.
– Nie klei nam się gra. To jest po prostu najprostsza odpowiedź, nie gramy ładnej siatkówki, nie gramy dobrej siatkówki, jeżeli już gramy to przegrywamy końcówki. Naprawdę parę rzeczy nie funkcjonuje w naszym zespole dobrze – mówił zawodnik Asseco Resovii Rzeszów, Bartosz Kurek.
Początek drugiej partii przyniósł trzypunktową przewagę radomian. Jednak rzeszowianie zdołali odrobić straty i doprowadzić do remisu, a następnie zyskać kilku bezpieczną przewagę, którą Mistrzowie Polski utrzymali do końca seta. Tę partię Cerrad Czarni przegrali ostatecznie do 21.
Trzeci set to od początku prowadzenie Resovii, która kontrolowała do końca tę partię. Po trzech setach na tablicy świetlnej widniał wynik 1:2.
Czwarta odsłona spotkania miała najbardziej dramatyczny przebieg. Kiedy rzeszowianie uzyskali czteropunktową przewagę, w polu serwisowym zameldował się Wojciech Żaliński, który dał popis swoich umiejętności w tym elemencie. Dzięki jego atomowym zagrywkom, Czarni wyszli na prowadzenie. Ostatecznie radomianie wygrywali tę partię na przewagi i w hali MOSiR kibice z niecierpliwością oczekiwali tie-breaka.
Piąta partia ułożyła się po myśli gospodarzy. Przy zmianie stron Cerrad Czarni prowadzili już 8:3 i ostatecznie zwyciężyli do 15. Tym samym Cerrad Czarni odnieśli ósme zwycięstwo z rzędu, zdobyli niezwykle cenne 2 punkty i zachowali fotel lidera tabeli Plusligi. Niekwestionowanym bohaterem tego meczu został Wojciech Żaliński, który zdobył statuetkę MVP.
– To MVP to naprawdę nie ma znaczenia. Najważniejsze jest, że wygraliśmy. Przyjechał dzisiaj dream team. Zawodnicy, którzy zdobywają regularnie medale na turniejach mistrzowskich. Dla nas to była niesamowita sprawa móc z nimi rywalizować, a zwycięstwo to już naprawdę ma wyjątkowy smak – mówił po meczu Wojciech Żaliński.
– Zagraliśmy na to, na co nas dzisiaj stać. Na dzisiaj stać nas było na to. Zostawiliśmy kawał zdrowia na boisku. Wiadomo, że ten poziom nie jest taki, jaki byśmy chcieli. Ale też należy oddać przeciwnikowi to co sami zrobili na boisku. Jak fajnie grali w każdym elemencie, jak potrafili nam się przeciwstawić, więc, jak mówię my daliśmy z siebie wszystko. Ale na Radom to nie wystarczyło – podkreślał Bartosz Kurek.
– Wojtek znowu zagrał bardzo dobry mecz, ale myślę, że każdy znowu dołożył swoją cegiełkę do tego, żeby mecz wygra, czy to Igor Grobelny, który wszedł i fajnie zagrał, dał innym odpocząć i z tego się cieszymy, że mamy taki zespół, że każdy wchodzi i daje coś od siebie i musimy tak dalej trenować jak trenujemy i myślę, że będzie dobrze – zaznaczył Bartłomiej Bołądź, atakujący Cerrad Czarnych Radom.9
Kolejnym rywalem Cerrad Czarnych będzie tym razem wicemistrz Polski LOTOS Trefl Gdańsk. Ten mecz radomianie rozegrają w sobotę, 12 grudnia, na wyjeździe.