Zamiast trzech, Cerrad Czarni mają tylko punkt. Nie ma zwycięstwa. Jest za to bolesna porażka. Kolejna porażka z przeciwnikiem w zasięgu „Wojskowych”. Cerrad Czarni po tie-breaku przegrywają z Effectorem Kielce. Szósta drużyna poprzedniego sezonu przegrywa z zespołem, który zajął wówczas 13-te miejsce. Spotkania z takimi rywalami Czarni powinni spokojnie wygrywać. Wyszarpany jeden punkt z pewnością nie był celem radomskiej drużyny.
Po porażce z BBTS-em Bielsko-Biała Czarni mieli cztery dni, aby poprawić swoją grę. Czasu może nie było zbyt wiele, ale wydawało się, że kolejny rywal radomian nie będzie zbyt wymagającym przeciwnikiem. Effector Kielce to drużyna, która ostatnio plasuje się w dole plusligowej tabeli. Podobno „nic dwa razy się nie zdarza”, zatem kibice nie dopuszczali myśli, że w piątkowy wieczór sytuacja z meczu z Bielskiem może się powtórzyć i Czarni znów przegrają. W kieleckiej drużynie w tym sezonie występują dobrze znani w Radomiu zawodnicy. Przyjmujący Jakub Wachnik to wychowanek Czarnych, a Maciej Pawliński wiele lat reprezentował barwy radomskiego Jadaru. Jak się później okazało to właśnie ci dwaj zawodnicy poprowadzili swój zespół do zwycięstwa.
Trener Robert Prygiel w tym meczu postawił na tę samą szóstkę, co w spotkaniu z Bielskiem. Na przyjęciu zagrał Wojciech Żaliński oraz Tomasz Fornal, na ataku Bartłomiej Bołądź, na środku Emanuel Kohut i David Smith, na rozegraniu Michał Kędzierski, a w roli libero Dustin Watten. Ten skład miał poprowadzić zespół do zwycięstwa, zgarnąć komplet punktów i odbudować morale zespołu po ostatniej porażce. Jednak jak się okazało coś poszło nie tak.
Bo porażka, nawet po tie-breaku, nie była w planach radomskiej drużyny. Z pewnością nie tak miała wyglądać gra podopiecznych trenera Roberta Prygla. Zatem czemu radomska drużyna przegrała? Ciężko wskazać jedną konkretną rzecz. W meczu kibice mogli oglądać tylko przebłyski dobrej gry, a to zdecydowanie za mało na zwycięstwo. Kolejny raz było dużo szarpanej gry i zrywów zawodników z Radomia. Siatkarze Czarnych nie mogli utrzymać swojej dobrej i skutecznej gry przez dłuższy okres czasu. Radomianie kilka razy objęli 3, 4 czy 5-cio punktową przewagę, którą szybko trwonili i co raz tracili prowadzenie. Przyjęcie zagrywki też nie było atutem Cerradu. Rywale w tym elemencie siatkarskiego rzemiosła okazali się lepsi. Zmiana Tomasza Fornala na pozycji przyjmującego nie przyniosła oczekiwanego rezultatu. Bo jak się okazuje problemem jest nie tylko szarpana gra, ale też krótka ławka rezerwowych. Trener Prygiel nie ma zbyt dużego pola manewru w tym zakresie, a zmiennicy nie wnoszą nowej jakości do gry. Jeżeli można kogoś w piątkowym spotkaniu indywidualnie wyróżnić to z pewnością będzie to środkowy Emanuel Kohut, który rozegrał świetne zawody. 83% skuteczności w ataku to znakomita statystyka. Drugim siatkarzem, który zasługuje na wyróżnienie, jest atakujący Bartłomiej Bołądź. Zawodnik zdobył dla drużyny 26 punktów i atakował z prawie 70-cio procentową skutecznością. Dwóch graczy jednak meczu nie wygra. Siatkówka to gra zespołowa, a tego wieczoru skutecznej gry zespołowej brakowało. Czarni popełnili więcej błędów niż przeciwnik i ostatecznie przegrali spotkanie 2:3.
W rezultacie jest porażka po tie-breaku, jeden punkt i ogromny niedosyt. W głowach wielu kibiców z pewnością rodzi się pytanie – z kim Cerrad Czarni będą w tym sezonie wygrywać skoro radomska drużyna ma takie problemy z ligowymi outsiderami? Przegrane spotkanie z Bielskiem (12 drużyna poprzedniego sezonu), porażka z Kielcami (13 zespół poprzedniego sezonu) nie napawają bowiem optymizmem. Na podopiecznych trenera Roberta Prygla czeka teraz kolejna plusligowa „czerwona latarnia”, czyli MKS Będzin (ostatnia ekipa sezonu 2015/2016). Jednak po ostatnich występach radomskiej drużyny do kolejnego spotkania trzeba podejść z ogromną rezerwą. Kibice nie mogą być pewni zwycięstwa i kompletu punktów. Mecz z Będzinem może odpowiedzieć także na pytanie – czy ostatnie dwie porażki z rzędu to tylko wypadek przy pracy czy jednak Czarni mają problem ze swoją dyspozycją. Oby jednak zimny prysznic w postaci porażki z Kielcami przyniósł oczekiwany efekt i „Wojskowi” szybko podniosą się z dołka, w jakim się obecnie znaleźli. Zwłaszcza, że będzinianie to na razie jeden z ostatnich mogłoby się wydawać, tak łatwych rywali. Kolejne dwa mecze to najpierw spotkanie z ZAKSĄ, a później mecz z Resovią, czyli pretendentami do tytułu Mistrzów Polski. W tych spotkaniach choćby o jeden punkt będzie piekielnie trudno.
Fot.: Łukasz Wójcik/fotoradom.pl
Cerrad Czarni Radom – Effector Kielce 2:3 (23:25, 25:20, 25:17, 21:25, 13:15)