Zespół Cerrad Czarnych Radom, zwycięstwem z Espadonem Szczecin, przerwał serię czterech porażek z rzędu. Podopieczni Roberta Prygla po dobrej, choć nierównej grze mogą dopisać do swojego dorobku trzy bardzo ważne punkty.
Po czterech porażkach z rzędu zawodnicy Czarnych mieli okazję przełamać złą serię. Do Radomia przyjechał bowiem beniaminek PlusLigi, Espadon Szczecin. W porównaniu do dwóch poprzednich rywali Czarnych, ZAKSY i Resovii, szczeciński zespół to znacznie niższa półka. „Wojskowi”, po słabym początku sezonu i nierównej grze, w ligowej tabeli zajmowali dopiero czternastą lokatę. Zatem spotkanie z Espadonem miało dla nich bardzo duże znaczenie. Zwycięstwo miało pomóc drużynie na nowo uwierzyć we własne umiejętności i poprawić nastroje w szatni. Jednak nie należało z góry skreślać drużyny gości. W ich składzie możemy znaleźć bardzo doświadczonych polskich zawodników (Ruciak, Murek czy Wika), a także mistrza olimpijskiego z Sydney, Veljko Petkovića. Pojedynek między Czarnymi a Espadonem mogliśmy więc nazwać zatem rywalizacją radomskiej młodości ze szczecińskim doświadczeniem.
Trener Robert Prygiel, biorąc pod uwagę duże szanse na zgarnięcie kompletu punktów, desygnował do gry swój najsilniejszy skład. Radomscy siatkarze wyszli na boisko bardzo skoncentrowani i już od początku narzucili rywalom swój styl gry. Świetnie w polu serwisowym spisywał się Wojciech Źaliński. To właśnie dzięki kapitanowi, Czarnym udało się zbudować znaczną przewagę punktową, którą udało się dowieść do końca pierwszej partii. Podopieczni Roberta Prygla pewnie wygrali 25:20 i objęli prowadzenie w meczu 1:0. O zwycięstwie w tym secie zdecydowała dobra gra Radomian na zagrywce i w ataku. Na rozegraniu bardzo dobrze prowadził grę Michał Kędzierski, dzięki czemu jego koledzy nie mieli problemów z kończeniem ataków.
Drugą odsłonę spotkania Cerrad Czarnych z Espadonem dużo lepiej rozpoczęli gospodarze. Już na początku zbudowali wysoką przewagę, którą z akcji na akcję powiększali. Gdy wydawało się, że Czarni zmiażdżą rywali, trener Simojlovic wprowadził do gry Bartłomieja Klutha i Michala Sladecka. Ożywili oni nieco grę swojej drużyny. Jednak pomogło to tylko odbudować morale zespołu przed kolejnym setem. Przewaga zawodników z Radomia była bowiem zbyt duża. Ostatecznie radomscy siatkarze wygrali 25:20 i mogli zejść na 10-minutową przerwę prowadząc 2:0. Czarni zagrali bardzo dobrze pierwszą część seta i gdyby nie przestój w końcówce ich zwycięstwo mogło być bardziej okazałe. Nie zmienia to faktu, że podopieczni Roberta Prygla przez całego seta prezentowali się znacznie lepiej od gości ze Szczecina i zasłużenie wygrali.
Widząc poprawę w grze swojej drużyny, od początku trzeciej partii trener espadonu postawił na parę Sladecek- Kluth. W porównaniu do poprzednich setów, tym razem obie drużyny toczyły ze sobą wyrównany pojedynek. Każda większa przewaga jednej czy drugiej drużyny była szybko niwelowana. Po pełnej zwrotów emocjonującej końcówce z pierwszej wygranej w tym meczu partii cieszyli się przyjezdni, którzy wygrali 29:27. Zawodnicy Espadonu skorzystali na zbyt długim przestoju radomskiej ekipy i przedłużyli swoje szanse na zwycięstwo w tym meczu. Trzeba zaznaczyć, że podopiecznym Roberta Prygla ponownie zdarzyło się stracić sporo punktów w środkowej części seta, co kosztowało ich przegraną.
Początek czwartej partii to wymiana ciosów tak z jednej jak i z drugiej strony. Żadna z drużyn nie potrafiła wyjść na większe niż dwupunktowe prowadzenie, do momentu, kiedy na zagrywce pojawił się David Smith. Od tej chwili na boisku istniał tylko jeden zespół, Cerrad Czarni Radom. Gospodarze w tym fragmencie seta zdobyli aż osiem punktów z rzędu, nie tracąc żadnego. Głównie dzięki tej serii, podopieczni Roberta Prygla wygrali trzeciego seta 25:19 i całe spotkanie 3:1.
Dobra gra w dwóch pierwszych partiach, przestój w trzeciej i powrót do swojej gry w czwartym secie – tak w skrócie można podsumować przebieg spotkania w wykonaniu Cerrad Czarnych Radom. Radomscy siatkarze pokazali w tym meczu naprawdę dobrą grę w ataku i na zagrywce. Niestety lekki przestój w trzeciej odsłonie kosztował ich na szczęście jedynie dłuższy pobyt na parkiecie. Czarni Radom dopisują sobie po tym spotkaniu trzy oczka w tabeli i powiedzmy otwarcie, że są to bardzo zasłużone punkty. Godna podkreślenia w dzisiejszym meczu jest postawa Michała Kędzierskiego. Zawodnik prowadził dziś grę swojego klubu w bardzo dobry sposób. Jednak i on nie ustrzegł się błędów. To właśnie złe wybory Kędzierskiego w końcówce trzeciej partii, takie jak rozgrywanie piłki na lewe skrzydło zamiast do Bartłomieja Bołądzia spowodowały, że radomianie przegrali tego seta. W czwartym secie mogliśmy zaobserwować jak ważnym zawodnikiem dla „Wojskowych” jest David Smith. Głównie dzięki jego dobrej postawie w polu serwisowym, gospodarzom udało się zbudować solidną przewagę. Dlatego też końcówka ostatniego seta była pod pełną kontrolą. W sobotnim spotkaniu dużą rolę odegrali także kibice. Wypełniona przez głośno dopingujących sympatyków radomskiego klubu hala na pewno pomogła podopiecznym Roberta Prygla odnieść zwycięstwo za trzy punkty.
W sobotę najważniejsze dla radomskiej drużyny było zwycięstwo za trzy punkty i ten cel udało się zrealizować. Trzeba jednak zaznaczyć, że gra „Wojskowych” była nieco szarpana. Zbyt długie przestoje, które się przytrafiały mogą spowodować, że mocniejsi niż Espadon Szczecin rywale, nie pozwolą radomskiemu klubowi na zdobywanie kluczowych dla przebiegu spotkania punktów.