To mógł być prawdziwy siatkarski horror z happy-endem. Horror był, ale z pewnością nie skończył się dla Cerrad Czarnych szczęśliwie. Radomska drużyna przegrała z zespołem Jastrzębskiego Węgla 1:3. W dwóch pierwszych, świetnych setach w wykonaniu obu ekip, emocjami można było obdzielić wszystkie mecze 12. kolejki Plusligi. To była prawdziwa siatkarska wymiana ciosów. Niestety po dwóch pierwszych partiach przyszły dwie kolejne, o których kibice woleliby szybko zapomnieć. Trzeci i czwarty set popsuły obraz świetnej gry Czarnych i ostatecznie radomianie przegrali to spotkanie.
To był mecz, na który radomscy kibice siatkówki zacierali ręce. W piątkowy wieczór podopieczni trenera Roberta Prygla podejmowali zespół Jastrzębskiego Węgla. Po ostatnich trzech z rzędu zwycięstwach rozpędzony radomski walec miał ochotę na kolejne zwycięstwo. Łatwo miało nie być, ale dyspozycja „Wojskowych” w ostatnich tygodniach napawała optymizmem.
Jastrzębie to solidna drużyna, w której składzie znajduje się prawdziwa maszyna do zdobywania punktów, przyjmujący Salvador Hidalgo Oliva. Do Radomia przyjechał także były rozgrywający Czarnych Lucas Kampa. „Wojskowi” na pewno mogli spodziewać się zaciętego meczu, bo jastrzębianie to zespół lubujący się w tie-breakach. W tym sezonie rozegrali ich już aż sześć. Zatem zapowiadało się, że radomscy kibice będą uczestniczyć w prawdziwym siatkarskim święcie.
W sporcie istnieje zasada, że zwycięskiego składu się nie zmienia. Trzymając się tej myśli trener Robert Prygiel desygnował do gry swoją „żelazną szóstkę”. Od poczatku piątkowego spotkania kibice zobaczyli na parkiecie Bołądzia, Żalińskiego, Fornala, Kędzierskiego, Smitha, Kohuta i Wattena.
Pierwsze dwa sety oglądało się z prawdziwą przyjemnością. Świetnie funkcjonowały wszystkie elementy zarówno po jednej jak i drugiej stronie siatki. Naprawdę niewiele brakowało, aby to Czarni premierową partię rozstrzygnęli na swoją korzyść. O porażce w pierwszym secie zadecydowały właściwie niuanse w końcówce. Jednak drugiej partii siatkarze Roberta Prygla nie dali już sobie wyrwać i wygrali na przewagi 28:26. Oba zespoły swoją walecznością i zagraniami na najwyższym siatkarskim poziomie zapewniły kibicom ogromną dawkę emocji.
Gdy szanse w meczu się wyrównały i wydawało się, że „Wojskowi” mogą nawet triumfować w całym spotkaniu, radomski zespół po prostu stanął. Przede wszystkim siatkarze Czarnych nie kończyli swoich akcji i zaczęli masowo psuć zagrywki. To była jednak tylko woda na młyn dla przeciwnika. Jastrzębianie niemiłosiernie wykorzystywali błędy radomian, a Salvador Hidalgo Oliva dał prawdziwy popis swoich umiejętności w zagrywce i ataku.
Tłum kibiców, który zjawił się w radomskiej hali MOSiR, czekał na odrodzenie w czwartej partii. Jednak kolejne błędy własne nie pozwoliły Czarnym na objęcie prowadzenia w secie. Odrabianie strat w końcówce partii zapaliło jeszcze w sercach radomskich kibiców iskierkę nadziei, jednak jastrzębianie szybko ją zgasili. Okazało się, że jest za późno na gonienie rywala i Cerrad Czarni przegrali spotkanie 1:3.
Tak naprawdę w jednym meczu kibice mogli oglądać dwa różne spotkania. Radomianie w pierwszej części pokazali to co mają najlepszego do zaoferowania, a więc świetne przyjęcie, kończące akcje i walkę w obronie. Jednak druga część odsłoniła ich braki, przede wszystkim w zagrywce. Nie da się wygrać meczu w momencie, kiedy siatkarze popełniają aż 24 błędy w polu serwisowym. Właściwie Czarni oddali przeciwnikowi seta po zepsutych zagrywkach.
Mecz z Jastrzębiem był chyba najsłabszym jak do tej pory spotkaniem Bartłomieja Bołądzia. Radomski atakujący był zawsze na parkiecie podporą drużyny. W piątkowy wieczór, mimo ogromnych chęci, Bołądziowi po prostu nie szło. Błędy w zagrywce i pomyłki w ataku spowodowały, że trener Robert Prygiel ratował się jego zmiennikiem, Jakubem Ziobrowskim.
Do udanych piątkowego spotkania nie zaliczy również Tomasz Fornal. Wysoki procent skuteczności w przyjęciu utrzymał za to libero radomskiego zespołu Dustin Watten, a w ataku przyjmujący Wojciech Żaliński.
Szkoda, że ostatnie spotkanie w tym roku przed własną publicznością Cerrad Czarni musieli przegrać. Zwłaszcza, że radomianie byli w stanie ten mecz wygrać. Niestety to Jastrzębski Węgiel triumfuje i wywozi z Radomia komplet punktów. Tym samym przerywają świetną passę ekipy trenera Roberta Prygla. Radomianie muszą teraz ustabilizować swoją dyspozycję i jak najszybciej zapomnieć o tym nieudanym spotkaniu.
Cerrad Czarnych czeka teraz prawdziwy maraton wyjazdów. 10 grudnia jadą do Katowic, 14 grudnia do Bydgoszczy, 18 grudnia do Olsztyna, 22 grudnia do Będzina, 30 grudnia do Częstochowy, a 7 stycznia do Bielska-Białej.
Cerrad Czarni Radom – Jastrzębski Węgiel 1:3 (23:25; 28:26; 16:25; 23:25)
Fot.: Łukasz Wójcik/fotoradom.pl