Cerrad Czarni piątkowy mecz przeciwko Asseco Resovii zaczęli podobnie jak w Kędzierzynie-Koźlu, czyli od mocnego uderzenia. Zwycięski pierwszy set w wykonaniu „Wojskowych” zapowiadał obiecujące spotkanie. Niestety radomianie nie zdołali utrzymać wyśmienitej dyspozycji z premierowej partii meczu. Święto siatkówki w Radomiu, jakim było piątkowe spotkanie z wicemistrzem Polski, zakończyło się porażką Czarnych 1:3.
Mistrzowska atmosfera na trybunach w radomskiej hali MOSiR miała być zapowiedzią mistrzowskiego meczu. Bilety na piątkowe spotkanie wyprzedały się już kilka dni temu. W końcu na parkiecie w Radomiu miał zameldować się wicemistrz kraju, Asseco Resovia Rzeszów. A po ostatnim, niezwykle zaciętym spotkaniu, w którym Cerrad Czarni nastraszyli mistrza Polski i byli blisko zwycięstwa nad ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle, kibice „Wojskowych” liczyli na podobny, albo nawet lepszy scenariusz w meczu z drużyną z Podkarpacia. Choć radomianie nie byli faworytem tego spotkania to ostatnie poczynania Czarnych napawały optymizmem i dawały nadzieję, na dobry mecz w wykonaniu siatkarzy Roberta Prygla.
Resovia to wicemistrz kraju, naszpikowany gwiazdami zespół, który walczy o tytuł Mistrza Polski. Podopieczni trenera Andrzeja Kowala do Radomia przyjechali po trzy punkty, choć pewni zwycięstwa być nie mogli. Zwyżka formy, jaką w ostatnim czasie prezentowali Czarni, a także trudny teren i przewaga własnego boiska mogła być atutem gospodarzy. Natomiast Resovia ostatnio musiała walczyć nie tylko z przeciwnikiem, ale i z falującą dyspozycją drużyny.
Skład Cerrad Czarnych na piątkowy nie mógł być dla nikogo zaskoczeniem. Trener Robert Prygiel do gry desygnował swoją „żelazną szóstkę”. Na ataku wystąpił Bartłomiej Bołądź, na rozegraniu Michał Kędzierski, na środku siatki Emanuel Kohut i David Smith, na przyjęciu Tomasz Fornal i Wojciech Żaliński, a w roli libero Dustin Watten. Dodatkowo trener Robert Prygiel musiał radzić sobie bez dwóch zmienników. Urazy leczą przyjmujący – Jakub Urbanowicz i Łukasz Wiese.
Pierwszy set z Resovią to była koncertowa gra w wykonaniu radomian. Siatkarzom Roberta Prygla wychodziło dosłownie wszystko. Skuteczni w ataku, czarowali na bloku i utrudniali zagrywką przyjęcie przeciwnika. Zespół z Rzeszowa w premierowej partii właściwie nie istniał. Kolejne skuteczne akcje nakręcały radomian, a błędy własne Resovii były niemiłosiernie wykorzystywane przez gospodarzy. Najjaśniejszym punktem tego seta był radomski blok, przez który goście wielokrotnie nie mogli się przebić.
Jednak zespół Andrzeja Kowala po tęgim laniu, jakie otrzymał w pierwszym secie, zdołał się podnieść i odpalić w drugiej partii. Nie pomogła podwójna zmiana w radomskim zespole i na 10-minutową przerwę obie drużyny schodziły przy stanie 1:1.
W trzeciej partii pierwsi przewagę uzyskali Czarni, lecz w połowie seta oddali prowadzenie drużynie z Podkarpacia. Goście zaczęli punktować radomian zagrywką i popisali się skutecznymi atakami. Brak zmienników w postaci Wiese i Urbanowicza dał się mocno we znaki trenerowi Pryglowi. Słabe przyjęcie „Wojskowych”, które w poprzednich setach było ich atutem, szkoleniowiec Czarnych próbował ratować Piotrem Filipowiczem (nominalnym libero). Jednak całej partii nie udało się uratować i radomianie przegrywali 1:2.
O czwartym secie kibice Czarnych chcieliby z pewnością szybko zapomnieć. Obraz gry powinni też jak najprędzej wymazać sami zawodnicy. Gra siatkarzy Roberta Prygla kompletnie się posypała. Słabe przyjęcie, błędy na zagrywce i nieskuteczne ataki doprowadziły do porażki radomian w tej partii oraz w całym spotkaniu. Cerrad Czarni zdołali uciułać w tym secie tylko 14 punktów.
Prawdziwą maszyną do zdobywania punktów, szczególnie w polu serwisowym, okazał się Thibault Rossard, który został wybrany MVP tego spotkania.
Czarnym nie udało się sprawić niespodzianki radomskim kibicom. Choć początek meczu był naprawdę obiecujący to świetnej postawy z pierwszej partii Czarni nie zdołali utrzymać. Krótka ławka rezerwowych była z pewnością jednym z poważniejszym problemów w tym spotkaniu. Podobnie jak w poprzednich spotkaniach tak i w meczu z Resovią, radomianie popełnili sporo błędów w polu serwisowym. Cerrad Czarni na zagrywce pomylili się 15 razy, a rzeszowianie 15 razy … punktowali z zagrywki. Jedno ze swoich słabszych spotkań w tym sezonie rozegrał Wojciech Żaliński. Kapitan radomskiego zespołu przyjmował z 30% skutecznością. Radomian jednak trzeba pochwalić za blok, nie tylko ten, dzięki któremu Czarni bezpośrednio punktowali, ale także za wyblok. Dzięki niemu gospodarzom udało się wielokrotnie wyprowadzić skuteczne kontry.
Teraz radomian czeka wyjazd do Szczecina. W piątek, 17 lutego „Wojskowi” zmierzą się z beniaminkiem Plusligi, miejscowym Espadonem.
Cerrad Czarni Radom – Asseco Resovia Rzeszów 1:3 (25:19; 18:25; 21:25; 14:25)
Fot.: Łukasz Wójcik/fotoradom.pl