ROSA Radom przegrała przed własną publicznością z Polskim Cukrem Toruń 89:90 w trzecim meczu ćwierćfinałowym fazy play-off Polskiej Ligi Koszykówki. Tym samym zespół Wojciecha Kamińskiego przegrał trzeci mecz z ekipą Jacka Winnickiego i odpadł z dalszej rywalizacji.
„Smoki” przegrały dwa pierwsze mecze w Toruniu i było jasne, że we wtorek muszą pokonać „Twarde Pierniki”, jeśli nadal chcą liczyć się w walce o awans do półfinału. ROSA świetnie rozpoczęła to spotkanie, potem kontrolowała jego przebieg i do pewnego momentu prowadziła nawet 16 punktami. Wydawało się, że nic nie może radomianom odebrać zwycięstwa. Niestety, fatalna czwarta kwarta i świetny „powrót do gry” zespołu gości zadecydował o porażce.
– Siła charakteru moich zawodników pod kapitanem „Wiśnią”, że źle, źle, ale jednak w pewnym momencie znaleźliśmy rytm. W pierwszej połowie straciliśmy 53 punkty, w drugiej połowie 36 punktów no i otworzył się atak. W samej końcówce – sami Państwo widzieli – dopisało nam szczęście. Widocznie koszykarski Bóg tym razem był po naszej stronie – mówi Jacek Winnicki, trener Polskiego Cukru Toruń.
– To był bardzo ofensywny mecz. Zarówno jedna jak i druga drużyna w tej serii miały problemy z obroną przez to, że to naprawdę był bardzo dobry mecz w ataku. My rzucaliśmy na 48% za 3, goście na 47%. Oni 63% za 2, my 51%. Z rzutów wolnych 100%. Wydaje mi się, że dla oka był to piękny mecz – dodaje Wojciech Kamiński, trener ROSY Radom
– Niesamowite emocje. Dla nas jest to olbrzymi sukces, bo praktycznie nikt na nas nie stawiał. W tej serii udowodniliśmy wszystkim, że potrafimy grać w koszykówkę – komentuje Bartosz Diduszko, zawodnik Polskiego Cukru Toruń.
ROSA przed startem tego pojedynku w fazie play-off była faworytem nawet pomimo tego, że była sklasyfikowana niżej niż zespół z Torunia. Kluczowy dla losów rywalizacji był pierwszy mecz, w którym team Wojciecha Kamińskiego również prowadził wysoko, ale potem dał się dogonić Polskiemu Cukrowi i ostatecznie po dogrywce przegrał. Tę opinię potwierdzają zawodnicy obydwu ekip.
– Cała ta seria była taka, że w pierwszym meczu mieliśmy -18 w czwartej kwarcie i z tego wyszliśmy, w drugim meczu mieliśmy +20 i prawie przegraliśmy. Dzisiaj ta sama historia, czyli -18 i z tego wyszliśmy, więc czapki z głów przed naszymi chłopakami – mówi Diduszko.
– Pierwszy mecz był kluczowy dla losów tej serii i przez to już w maju kończymy rozgrywki – ocenia Robert Witka, kapitan ROSY Radom.
Tym samym ROSA Radom zakończyła już sezon ligowy. Co dalej z zespołem? Tego na razie nie wiadomo. Bardzo prawdopodobne, że na stanowisku szkoleniowca pozostanie Wojciech Kamiński, który w nowym sezonie będzie miał do dyspozycji nową, zmienioną kadrę. Na konkrety będziemy jednak musieli poczekać, bo start nowego sezonu dopiero w październiku.