ROSA Radom sprawiła nie lada niespodziankę. Ekipa Wojciecha Kamińskiego pokonała dotychczasowego lidera grupy C i finalistę poprzedniej edycji rozgrywek – turecki Banvit 49:48.
Początek meczu nie napawał optymizmem. Przez pierwsze dwie kwarty ekipa dobrze znanego w Polsce Sašo Filipovskiego dominowała, prezentowała atrakcyjną i przede wszystkim ofensywną koszykówkę. Do tego dobra gra w obronie pozwoliła gościom zejść do szatni z 14 punktami przewagi. Wydawało się, że nic ciekawego w tym meczu już się nie wydarzy. Wszystko zmieniło się jednak w drugiej części trzeciej kwarty – ROSA wykorzystała nieskuteczność gości i sama systematycznie zaczęła odrabiać straty. W czwartej odsłonie meczu gospodarze wyrównali i dopiero kilkadziesiąt sekund przed zakończeniem spotkania objęli prowadzenie. Banvit miał piłkę meczową, ale dzięki dobrej grze obronnej ROSA zdołała utrzymać wynik i tym samym odnieść pierwsze zwycięstwo w fazie grupowej Ligi Mistrzów.
– Kontrolowaliśmy mecz przez 38 minut i wszystko było praktycznie w naszych rękach, więc trudniej było przegrać niż wygrać. Jestem trochę rozczarowany postawą moich zawodników, bo drużyna Banvitu nie powinna tak grać. Porażki też są jednak częścią sportu i dziękuję trenerowi Kamińskiemu za dobry mecz – mówi Sašo Filipovski, trener Banvitu.
– Gratulacje dla moich zawodników, bo zagrali świetną drugą połowę. Zatrzymali Banvit na niecałych 50 punktach, gra w obronie była bardzo dobra. Trzeba przyznać, że obydwie drużyny w defensywie spisywały się bardzo dobrze. Trener Filipovski bardzo dobrze przygotował swój zespół, ale dzisiaj to my o ten jeden punkt byliśmy lepsi. Dziękuję też kibicom za doping, to dzisiejsze zwycięstwo jest dla nich – komentuje Wojciech Kamiński, trener ROSY Radom.
ROSA Radom ma obecnie na swoim koncie 6 punktów i zajmuje ósme, ostatnie miejsce w tabeli. W przyszłą środę „Smoki” znów przed własną publicznością zmierzą się z francuskim SIG Strasbourg. Początek spotkania o godzinie 18:30.