ROSA Radom przegrała przed własną publicznością z mistrzem Polski, Stelmetem Enea BC Zielona Góra 60:71 w trzecim meczu pierwszej rundy fazy play-off Energa Basket Ligi. W rywalizacji do trzech zwycięstw ekipa Andreja Urlepa prowadzi już 2:1.
Radomianie fatalnie rozpoczęli wtorkowy pojedynek. W pewnym momencie przegrywali już 0:14, ale mimo to pod koniec pierwszej kwarty zaczęli stopniowo odrabiać punkty. W drugiej kwarcie ROSA zdecydowanie lepiej zagrała w defensywie, zdobywała coraz więcej punktów i jeszcze przed przerwą zdołała wyrównać wynik. Po przerwie obydwie ekipy miały problem ze skutecznością, ale mimo to ROSA skończyła tę odsłonę meczu z minimalnym prowadzeniem. Niestety dla „Smoków”, w czwartej kwarcie formą błysnął zawodnik Stelmetu – Martynas Gecevicius, który był bezbłędny w rzutach za trzy punkty i dzięki temu mistrzowie Polski wypracowali przewagę, której spokojnie bronili do końca spotkania.
– Myślę, że bardzo dobrze wyszliśmy na ten mecz. Nie bardzo dobrze, a rewelacyjnie. Niestety nie utrzymaliśmy tego i traciliśmy punkty już pod koniec pierwszej kwarty. W drugiej zagraliśmy słabo w ataku, było za dużo rzutów z nieprzygotowanych pozycji. ROSA to wykorzystała, zwłaszcza Sokołowski. W trzeciej kwarcie jedna i druga drużyna miała problemy w ataku, pod koniec trzeciej kwarcie zmniejszyliśmy stratę z sześciu punktów do dwóch. Bardzo dobrze zagraliśmy w czwartej kwarcie. Wygraliśmy dzięki bardzo dobrej obronie, zmniejszyliśmy liczbę strat, mieliśmy dużo zbiórek i to dało nam zwycięstwo – powiedział Andrej Urlep, trener Stelmetu Enea BC Zielona Góra.
– Źle weszliśmy w ten mecz. Daliśmy gościom zdobyć łatwą przewagę, później wielki comeback, wyrównaliśmy i przez całą trzecią kwartę walczyliśmy, choć wynik był remisowy. Raz prowadziliśmy, raz przegrywaliśmy, ale była walka, walka, walka i w kluczowych momentach zadecydowało doświadczenie i umiejętności graczy Stelmetu. Jak mawiają trenerzy piłkarscy, był to mecz walki i takiej brudnej, defensywnej koszykówki. Talentem w kluczowych momentach błysnęli Gecevicius, Dragicević czy Koszarek. Nam niestety takiego błysku zabrakło – dodał Wojciech Kamiński, trener ROSY Radom.
Kolejny mecz pomiędzy tymi drużynami zostanie rozegrany już w najbliższy czwartek w radomskiej hali MOSiR. Początek spotkania o godzinie 17:45. W przypadku porażki „Smoków” do dalszej fazy rozgrywek awansuje Stelmet.