Drugie z rzędu zwycięstwo zanotował Radomiak Radom. Ekipa Dariusza Banasika w sobotnie popołudnie pokonała na wyjeździe Ruch Chorzów 2:0.
Zieloni świetnie rozpoczęli to spotkanie, bo już w 36. sekundzie objęli prowadzenie. Futbolówkę z autu wrzucił Jakub Wawszczyk, Leandro zgrał piłkę do Patryka Mikity, ten oddał ją ponownie do Brazylijczyka, który precyzyjnym strzałem pokonał Kamila Lecha.
Radomiak podwyższył prowadzenie trzy minuty po rozpoczęciu drugiej części gry. Znów asystę zaliczył Mikita, który dostrzegł dobrze wbiegającego w pole karne Damiana Szuprytowskiego, a ten dokładnym strzałem nie dał szans na skuteczną interwencję golkiperowi gospodarzy.
– Przyjechaliśmy tutaj, żeby zdobyć jakieś punkty. Mówiliśmy sobie, że chcemy powalczyć, nie chcemy grać asekuracyjnie i można powiedzieć, że w pierwszych minutach nam się poszczęściło, bo w pierwszej akcji strzeliliśmy bramkę i to ułożyło ten mecz. Później kontrolowaliśmy przebieg spotkania, były też sytuacje na podwyższenie wyniku, ale ich nie wykorzystaliśmy. Druga połowa to podobny scenariusz – znów pierwsza akcja i gol. Mówiąc w cudzysłowie – „wydawało się, że jest już po meczu”. Zespół gospodarzy grał bardzo ambitnie, walczył, starał się, ale poza stałymi fragmentami Ruch nie miał dogodnych sytuacji bramkowych, bo my dość dobrze się broniliśmy – mówi Dariusz Banasik, trener Radomiaka Radom.
– Nie można wygrać meczu, jeśli pierwszy celny strzał oddaje się w 90. minucie. Porównując ten mecz do starcia w Tarnobrzegu – tam stworzyliśmy mnóstwo sytuacji bramkowych, tutaj tego nie było. Na pewno szybkie bramki w pierwszej i drugiej połowie spowodowały, że być może na razie mamy za małe umiejętności, żeby takie sytuacje odwracać – ocenia Dariusz Fornalak, trener Ruchu Chorzów.
Radomiak ma po dwóch kolejkach komplet punktów i zajmuje trzecie miejsce w tabeli. W następną sobotę, 4 sierpnia zieloni zmierzą się przed własną publicznością z PGE GKS-em Bełchatów. Pierwszy gwizdek sędziego o godzinie 18:00.