W świetnym stylu tegoroczne zmagania zakończyli piłkarze Radomiaka Radom. Ekipa Dariusza Banasika pokonała przed własną publicznością Olimpię Grudziądz 4:2 i dzięki potknięciu innych drużyn zimę spędzi na fotelu lidera II ligi.
Gospodarze świetnie rozpoczęli ten mecz i już w 4. minucie w polu karnym Olimpii sfaulowany został Dominik Sokół. Do jedenastki podszedł Leandro i pewnym strzałem pokonał Wojciecha Muzyka. Na kolejne bramki kibice musieli poczekać do drugiej połowy. W 55. minucie swoją debiutancką bramkę w barwach Radomiaka strzelił Sokół, a dziesięć minut później znów rzut karny na gola zamienił Leandro. Wydawało się, że radomianom nic złego nie może się stać, ale Olimpia w końcówce ruszyła do ataku i strzeliła dwie bramki – najpierw w 78. minucie trafił Przemysław Kita, a w 86. minucie Robert Ziętarski. W ostatnich minutach było nerwowo, ale w doliczonym czasie gry swojego trzeciego gola w tym meczu zdobył Leandro, który tym samym ustalił wynik tego pojedynku.
– Trudne spotkanie dla nas ze względu na przeciwnika, ale też i na stan boiska. Zdawaliśmy sobie sprawę, że ciężko będzie dzisiaj pokazać to co gramy zawsze, zwłaszcza w ataku. Co do samego meczu to każdy kto oglądał widział jak ono wyglądało. Moi zawodnicy zrobili więcej błędów, dlatego trzy punkty zostają w Radomiu. Gratuluję trenerowi rewanżu, szkoda, że nie udało się przywieźć punktów, dodatkowo mamy też gorszy bilans meczów i w dwumeczu jesteśmy zespołem słabszym – mówi Mariusz Pawlak, trener Olimpii Grudziądz.
– Bardzo dobrze weszliśmy w mecz, pierwsza sytuacja żółta kartka, mogła być nawet czerwona. Potem rzut karny, kolejne sytuacje i szkoda, że do szatni nie strzeliliśmy gola do szatni, bo byłoby nam zdecydowanie łatwiej. Bardzo dobrze rozpoczęliśmy drugą połowę, bo praktycznie w przeciągu 10-12 minut stworzyliśmy sobie 6-7 takich sytuacji, że aż dziwne, że ich nie wykorzystaliśmy. Potem 3:0, wydawało się, że mecz będzie pod kontrola. Olimpia strzeliła jednak dwa gole – jeden po rzucie wolnym, drugi po wrzucie z autu – i potem trochę drżeliśmy o wynik. Ta ostatnia bramka Leandro była bardzo ważna, bo nie tylko zapewniliśmy sobie zwycięstwo, ale też jesteśmy lepsi w bezpośrednim meczu – ocenia Dariusz Banasik, trener Radomiaka Radom.
– Bardzo się cieszę, że w końcu strzeliłem tą pierwszą bramkę po tylu meczach, w których trener dawał mi szansę. Wydaje mi się, że teraz zacznę więcej grać i strzelać. Nie mogłem się wstrzelić, ale jak to mówią, jak się strzeli to potem idzie – dodaje Dominik Sokół, napastnik Radomiaka Radom.
Radomiak wykorzystał potknięcie Widzewa Łódź, który zaledwie zremisował na własnym boisku ze Stalą Stalowa Wola i awansował na pozycję lidera II ligi. Trzeba jednak pamiętać, że beniaminek z Łodzi ma jeden mecz zaległy, który prawdopodobnie zostanie rozegrany wiosną. Zieloni po 21. kolejce mają na swoim koncie 41 punktów.
– Przez całą rundę jesienną ciężko trenowaliśmy i teraz mamy ten efekt w postaci lidera po rundzie jesiennej. Cel na drugą rundę jest jasny – utrzymać lidera i jeszcze ciężej pracować – zapowiada Sokół.
– Szkoda, że ten sezon się dla nas kończy, bo od ośmiu spotkań jesteśmy niepokonani. Wygrywamy, czasami remisujemy i końcówka rundy jest bardzo dobra. Jesteśmy w dobrej dyspozycji i szkoda, że runda już się skończyła. Naszą formę było widać w dzisiejszym meczu – komentuje Banasik.
Piłkarze Radomiaka kolejny ligowy mecz rozegrają w pierwszy weekend marca. Na wyjeździe zespół Dariusza Banasika zagra z Olimpią Elbląg. Tydzień później rozegra pierwszy domowy mecz w 2019 roku – jego rywalem będzie Rozwój Katowice.