Nie obejrzeliśmy goli w sobotnim starciu Oskara Przysucha z Unią Warszawa. Gospodarze co prawda prowadzili grę, ale nie potrafili stworzyć sobie klarownych okazji i ostatecznie muszą zadowolić się jednym punktem.
Nie obejrzeliśmy goli w sobotnim starciu Oskara Przysucha z Unią Warszawa. Gospodarze co prawda prowadzili grę, ale nie potrafili stworzyć sobie klarownych okazji I ostatecznie muszą zadowolić się jednym punktem.
– Bardzo chcieliśmy się przełamać po tej porażce z Błonianką Błonie w ostatniej kolejce. Chłopcy chcieli za wszelką cenę wygrać, ale tak to bywa w piłce nożnej, że jak się czasami bardzo chce, to nie wychodzi. Rywal był bardzo zdeterminowany, grał pierwszy mecz, wyszedł na świeżości. Przede wszystkim widziałem, że ta drużyna nie chciała stracić bramki i to im się udało – powiedział po meczu Paweł Górak, trener Oskara Przysucha.
Średni, a momentami nawet niski pressing Unii, zmusił gospodarzy do ataku pozycyjnego. Taki sposób gry to dla Oskara prawdziwa bolączka, ale przypadek przysuszan w IV lidze nie jest odosobniony.
– To jest mankament większości drużyn w naszej lidze. Jeśli nawet teoretycznie dobra drużyna trafi na zdeterminowanego, świeżego przeciwnika, który szybko odbudowuje, szybko przesuwa, stosuje ten niski pressing, to wtedy nawet takiej drużynie będzie trudno sforsować obronę rywala. Wówczas lekiem jest strzelenie pierwszego gola. Niestety, nam się to dzisiaj nie udało – dodał szkoleniowiec gospodarzy.
Obie połowy było do siebie bliźniaczo podobne, choć w drugiej części gry na boisku robiło się coraz więcej miejsca, a goście wyprowadzali coraz groźniejsze kontry. Jak przyznał po meczu szkoleniowiec Unii – taki był plan.
– Oskar jest dobrą drużyną, czasami nas do tego niskiego pressingu zmuszał. Taki był plan, by grać szybki atak, na przechwyt w środkowej strefie i na naszych trzech napastników. Jeden z nich miał w końcówce piłkę meczową, ale nie udało się, trudno – powiedział Jacek Wróbel.
Generalnie przyjezdni od pierwszej do ostatniej minuty byli waleczni i wzorowo zdyscyplinowani taktycznie. Taka postawa sprawiła, że do stolicy wrócili z jednym oczkiem.
– Bardzo duży mecz walki, Oskar miał jedną sytuację, my mieliśmy jedną, uważam, że remis jest sprawiedliwym wynikiem. Staramy się poukładać sobie wszystko od tyłu. U siebie też będziemy grali inaczej. My trenujemy na sztucznym boisku. W domu będziemy bardziej odważni. Tutaj trzeba szanować punkt – stwierdził trener gości.
Oskar Przysucha – Unia Warszawa 0:0
Oskar: Grejber – Włodarczyk, Kępka, Walasek, Kornacki – Bojek, Kozakiewicz, Qwabe, Kubryn, Rak – Janiszewski oraz Kowalczyk, Nowosielski, Sapieja, Leśnowolski
Unia: Bigajski – Gnoiński, Wolniewicz, Wróbel, Parzyszek – Górski, Grot, Jankiewicz, Rosiński – Nowakowski, Robak
Po remisie z Unią, Oskar Przysucha plasuje się na ósmej pozycji w tabeli IV ligi. Po trzech kolejkach rozgrywek, tylko trzy drużyny mogą pochwalić się kompletem punktów, a są to: rezerwy Radomiaka Radom, Błonianka Błonie oraz Pilica Białobrzegi.