Nie najlepiej rozgrywki Energa Basket Ligi zainaugurowali koszykarze HydroTrucku Radom. Podopieczni trenera Roberta Witki ulegli w wyjazdowym meczu warszawskiej Legii. Po pierwszej połowie stołeczny zespół prowadził już 41:28, a ostatecznie starcie zakończyło się wynikiem 79:57.
Rozgoryczenia po fatalnym występie nie krył szkoleniowiec radomian, który stwierdził, że gra jego podopiecznych momentami była wręcz zawstydzająca.
– Jestem ogromnie zaskoczony naszą nieporadnością w tym meczu, zawstydzającą wręcz grą i nie wiem, czy inauguracja miała taki wpływ na ten nasz stres w tym meczu, bo nie przypominaliśmy siebie z treningów i z meczów przedsezonowych – powiedział trener Robert Witka na pomeczowej konferencji prasowej.
W ciągu ostatniego miesiąca starcie radomian z Legią nie było pierwszym, bowiem obie ekipy spotkały się już na początku przygotowań oraz w pierwszym tygodniu sierpnia podczas II Memoriału im. Karola Gutkowskiego. Wówczas również triumfowali legioniści, choć przewaga nie była aż tak widoczna, bowiem spotkanie zakończyło się wynikiem 80:87. Mecze ligowe rządzą się jednak swoimi prawami i niewykluczone, że – mówiąc kolokwialnie – zawodników zjadła presja.
– Na pewno mamy potencjał, bo pokazywaliśmy to w sparingach. Czy to z Ostrowem, czy to z Anwilem. Tutaj czegoś zabrakło, jesteśmy po wstępnej analizie spotkania, wiemy, gdzie popełniliśmy błędy i postaramy się ich nie popełniać w najbliższych meczach – stwierdził Filip Zegzuła.
Najlepiej w drużynie ze stolicy punktował Justin Bibbins, który zdobył 19 oczek. Z kolei w teamie Roberta Witki wyróżniał się Filip Zegzuła. Radomianin rzucił 12 punktów, zaliczył 4 zbiórki i 3-krotnie asystował. Zdaniem 25-latka praca nad zrozumieniem będzie kluczem, by w następnych meczach zaprezentować się z lepszej strony.
– Potrzebujemy czasu, dosyć późno dołączył do nas Danilo Ostojic. Porozumienie nie było na najwyższym poziomie, ale na treningach wygląda to zdecydowanie lepiej, także musimy tylko przełożyć to na mecz – zaznaczył radomianin.
Kolejny miał się pierwotnie odbyć 5 września. Radomskie Smoki na własnym terenie miały zmierzyć się z Polpharmą Starogard Gdański. W drużynie gości wykryto jednak koronawirusa, toteż mecz został przełożony, co sprawia, że podopieczni trenera Roberta Witki będą mieli nieco więcej czasu na trening.
– Teraz jest dla nas bardzo ważny czas. Musimy się zgrać. Tak jak Pan powiedział, mamy nową drużynę. Wiadomo, że chciałoby się grać jak najczęściej, ale myślę, że to będzie tylko na naszą korzyść – wyjaśnił Zegzuła.
W wyniku zaistniałej sytuacji radomianie po raz pierwszy przed własną publicznością pokażą się w piątek 11 września w meczu z MKS-em Dąbrowa Górnicza.