Remisem 2:2 zakończyło się środowe starcie Radomiaka Radom z GKS-em Tychy.
Przyjezdni wyszli na prowadzenie już w 7. minucie spotkania za sprawą Oskara Paprzyckiego. Zieloni odpowiedzieli w 28. minucie trafieniem Karola Angielskiego. W 50. minucie z jedenastego metra do bramki tyszan ponownie trafił Angielski. Gdy wydawało się, że Radomiak zgarnie komplet punktów, sędzia Sulikowski dopatrzył się w polu karnym radomian przewinienia Leandro. Werdykt był tylko jedne – wapno. Do piłki podszedł Łukasz Grzeszczyk i pewnym strzałem pokonał Mateusza Kochalskiego. Tym samem spotkanie zakończyło się remisem 2:2 i podziałem punktów. Wiele kontrowersji wywołały decyzje arbitrów, a raczej ich brak, bowiem co najmniej dwa razy piłkarze z Tychów dotykali rękoma piłki w polu karnym, a gwizdek sędziego głównego milczał.
– Z przebiegu meczu byliśmy zespołem zdecydowanie lepszym. Mieliśmy więcej sytuacji. Straciliśmy bramki ze stałych fragmentów gry, czego się obawialiśmy. Nie chce mi się komentować tego meczu, zapraszam do zobaczenia 24. minuty. Ewidentnie należał nam się rzut karny i chyba tylko pan sędzia nie wie, z jakich przyczyn nie został on podyktowany – powiedział Dariusz Banasik, trener radomian.
Żalu nie krył również Karol Angielski, strzelec obu goli dla Radomiaka.
– Remisujemy wygrany mecz. U siebie przede wszystkim musimy punktować za trzy, a nie zadowalać się remisem. Dzisiaj w szatni pewnie wszyscy powiedzą, że byliśmy zespołem lepszym i powinniśmy zdobyć trzy punkty, a jest tylko jeden i nikt nie jest zadowolony – dodał napastnik Radomiaka.
Kolejne spotkanie radomianie rozegrają już w sobotę, 31. października. Będzie to wyjazdowy mecz Pucharu Polski z Pogonią Siedlce.