Sobotniego wieczoru z pewnością do udanych nie zaliczą radomscy fighterzy, którzy wystąpili na gali KSW 57. W walce rozpoczynającej sobotnią galę wystąpił Albert Odzimkowski, który w oktagonie zmierzył się z Christianem Eckerlinem.
Zawodnik Radomskiego Klubu Taekwon-do w pierwszej i drugiej rundzie raz po raz obalał swojego oponenta i kontynuował walkę w parterze, gdzie metodycznie zaznaczał swoją przewagę. W trzeciej rundzie obaj zawodnicy zdecydowanie opadli z sił, natomiast lepiej warunki, w których przyszło walczyć, wykorzystał Eckerlin. Niemiec miał przewagę w stójce i kilkukrotnie trafił radomianina. Dodatkowo skutecznie odpierał próby sprowadzeń do parteru. O werdykcie zadecydowali sędziowie. I choć wydawało się, że pierwsze dwie rundy wystarczą do zwycięstwa, to sędziowie mieli na ten pojedynek nieco inną optykę. Łukasz Porębskis punktował co prawda 29-28 dla Odzimkowskiego, natomiast dwóch pozostałych 29-28 dla Eckerlina. Tym samym po niejednogłośnej decyzji, zwycięzcą pojedynku został Niemiec. Decyzja arbitrów wywołała sporo kontrowersji. Zdaniem większości ekspertów nie było podstaw, by pierwszą rundę zaliczyć na konto Christiana Eckerlina.
Druga walka, w której mieliśmy przyjemność oglądać reprezentanta Radomia to starcie Cezarego Kęsika z Abusem Magomedovem. Niemiec imponował fenomenalnymi warunkami fizycznymi, ale to Kęsik wchodził do klatki będąc niepokonanym. Polak nie rozpoczął jednak walki najlepiej. Magomedov skutecznie wykorzystywał swój zasięg i dystansował Kęsika lewym prostym. Jedyne akcje „Lubelskiego Czołga”, które dochodziły do celu, to tak naprawdę tylko niskie kopnięcia, który i tak nie było wiele. W drugiej rundzie, w pozornie niegroźnej sytuacji Kęsik popełnił błąd, który ostatecznie kosztował go porażką. Magomedov zapiął klamrę, następnie wyłapał głowę Polaka i rozpoczął duszenie, które doprowadziło Kęsika do nieprzytomności. Sędzia przerwał walkę, a zawodnik klubu Cross Fight Radom przegrał po raz pierwszy w karierze.