Weronika Falkowska, tenisistka z Akademii Tenisowej Masters dwa tygodnie temu występowała na turnieju WTA250 w Gdyni. Radomianka mimo porażki w eliminacjach, dostała się szczęśliwie do turnieju głównego dzięki rezygnacji kilku innych zawodniczek.
Co ciekawe, Falkowska w drugim meczu eliminacyjnym przegrała 2:0 z Kateryną Bondarenko, zawodniczką, która stanęła naprzeciw niej dzień później już w turnieju głównym. 21-letnia Falkowska miała niespełna 24h na wyciągnięcie wniosków i zmianę swojego nastawienia przed meczem turniejowym. Zadanie zostało zakończone sukcesem, bowiem radomianka rozprawiła się z Ukrainką w dwóch setach, wygrywając 6:0, 6:2.
– Przeanalizowałam swój mecz sama, wyciągnęłam wnioski. Razem z trenerką usiadłyśmy i stwierdziłam, że muszę podejść do tego inaczej mentalnie, bo byłam dosyć mocno zestresowana przed tym pierwszym meczem. To też są inne okoliczności, gdy gra się na tak dużym korcie i to mnie nieco przytłoczyło, ale na następnym mecz wyszłam z nastawieniem, że nie mam nic do stracenia i chciałam pokazać po prostu jak najlepszy tenis – przyznała Falkowska.
W ćwierćfinałowym meczu Falkowska musiała uznać wyższość wyżej notowanej w rankingu Tamary Korpatsch. Pierwszego seta radomianka przegrała nieznacznie 5:7. W drugim jednak przewaga Niemki była zdecydowanie bardziej widoczna. Niemka wygrała 1:6 i wyrzuciła Falkowską za burtę.
– W tym pierwszym secie troszkę straciłam koncentrację i potem dziewczyna to zauważyła i wykorzystała. W drugim secie zgubiłam rytm, nie mogła się podnieść. Była po prostu lepsza, ale jest ten niedosyt, bo wiem, że byłam w stanie ugrać pierwszego seta. Nie wiem, jak by się potoczyło dalej, ale miała dwie piłki setowe, więc była szansa na wygranie go – dodała radomska tenisistka.
Ostatecznie Falkowska przegrała, choć i tak występ na turnieju tej rangi można śmiało uznać za sukces.
– Nabrałam większego doświadczenia, bo to super szansa, żeby zagrać w turnieju takiej rangi i po prostu przeciwko naprawdę dobrym zawodniczkom. Wiadomo, drugi mecz eliminacyjny przegrałam, ale dzięki szczęściu lucky losera dostałam się do tego turnieju głównego i podeszłam zdecydowanie inaczej mentalnie – wyjaśniła zawodniczka.
Obecnie Falkowska zmaga się z zapaleniem ścięgna w stopie i nie wiadomo, czy uda jej się wykurować na turniej LOTOS Radom Cup, który startuje już w najbliższy poniedziałek. Na zawodniczkę czeka dzika karta przyznana przez organizatora, a decyzja co do występu Falkowskiej zostanie podjęta dopiero w sobotę.