Radni podczas sesji zgodzili się, aby miasto pożyczyło Radomskiemu Szpitalowi Specjalistycznemu 8 mln zł, co pozwoli, na jakiś czas, na normalne funkcjonowanie lecznicy. Podczas poniedziałkowych obrad radni po raz pierwszy mieli również okazję przetestować elektroniczny system głosowania, co doprowadziło do małego zamieszania.
Pożyczka dla Radomskiego Szpitala Specjalistycznego, na którą zgodę wydali radni, opiewa na 8 mln zł i została rozłożona na lata 2016 – 2017.
– Dotyczy to realizacji zobowiązań wobec dostawców leków, jednorazowego sprzętu medycznego, dostawy energii elektrycznej, gazu, wody, usług, ochrony mienia. O taką pożyczkę zwrócił się szpital – wyjaśnił Jerzy Zawodnik, wiceprezydent Radomia.
W 2016 roku szpital będzie zobowiązany oddać do budżetu miasta 6 mln zł, a w 2017 – 2 mln zł. Pożyczka umożliwi miejskiej lecznicy dalsze funkcjonowanie, ale nie rozwiąże jej wszystkich problemów, bo łącznie zadłużenie szpitala sięga i tu uwaga (!) – 57 mln zł.
– Zobowiązania szpitala są bardzo duże, mimo tego, że przez ostatnie cztery miesiące, czyli od sierpnia do listopada szpital się bilansował, ale dług, który jest zakłóca nam płynność finansową. Dlatego ten garb będzie się przez kolejne lata odbijał na naszej działalności – oświadczył Marek Pacyna, dyrektor Radomskiego Szpitala Specjalistycznego.
Podczas poniedziałkowej sesji na sali obrad panował niepokój i delikatne zdezorientowanie. Ale nie z powodu projektu uchwał, ale dlatego, że radni po raz pierwszy testowali elektroniczny system głosowania, który nie wydaje się bardzo skomplikowany.
– System polega na elektronicznym zbieraniu głosów podczas głosowań nad uchwałami rady. W momencie rozpoczęcia głosowania radni wciskają przycisk „tak”, „nie”, lub „wstrzymał się” i taki głos jest rejestrowany przez system – poinformował Łukasz Jaworski z firmy Mentor.
Okazało się jednak, że głosowania za pomocą systemu trzeba było odłożyć na później.
– Trochę zamieszania było, jak to z nowościami. Myślałem, że tę naukę da się przeprowadzić sprawniej, jednak widać było, że wkradło się trochę chaosu. Postanowiliśmy zamknąć sesję i tak naprawdę jeszcze raz przeprowadzić głosowania z użyciem systemu podczas takiej testowej sesji. Myślę, że to będzie dobre rozwiązanie – powiedział Dariusz Wójcik, przewodniczący Rady Miejskiej w Radomiu.
Większości radnych elektroniczny system głosowania przypadł do gustu.
– Wydaję mi się, że kierunek jest dobry. W ogóle dziwię się, że Rada Miejska w Radomiu obradowała licząc głosy „na piechotę”. Świat idzie do przodu i elektronika wchodzi do naszych domów, do miejsc pracy i powinniśmy z tego korzystać – skomentował Andrzej Łuczycki, radny Platformy Obywatelskiej.
– To jest ze wszech miar dobra rzecz i ona musi zostać wprowadzona – uzupełnił Jan Pszczoła, radny Sojuszu Lewicy Demokratycznej.
Choć są też i tacy, którzy uważają, że do liczenia głosów w radzie miejskiej nie trzeba używać elektronicznych systemów.
– Ja uważam, że liczyć do 28 to powinniśmy wszyscy umieć. I tak naprawdę ten system nie jest nam potrzebny. Ale niektórzy się upierają, że w XXI wieku wszystko trzeba robić elektronicznie – zakończył Kazimierz Woźniak, radny Radomian Razem.
Plusem elektronicznego systemu jest to, że mieszkańcy będą mogli wiedzieć, który z radnych poparł konkretny projekt uchwały, lub był przeciw. Na razie nie podjęto decyzji, czy system zostanie na stałe wprowadzony w radomskiej radzie miejskiej.