To była podróż do przeszłości i żywa lekcja historii. Mowa o pikniku historycznym „Witryna radomskich buntów”, który odbył się w sobotę na rynku. W trakcie pikniku chętni mogli poznać genezę radomskich protestów i buntów, których jak się okazało, było naprawdę wiele. Impreza była częścią obchodów 40 rocznicy protestu robotniczego z 1976 roku.
W sobotnie popołudnie na rynku pojawiły się tłumy radomian. Jedni chcieli wysłuchać coverów polskich utworów z lat 70 i 80, drudzy mogli wsiąść do milicyjnego dużego fiata, czy Stara, który miał zamontowaną armatkę wodną. Nie brakowało również tych, którzy wybrali się w podróż po ulicach miasta Jelczem „Ogórkiem”. Na spragnionych czekał saturator i woda gazowana. Oczywiście z sokiem malinowym.
W trakcie pikniku, dzięki grupom rekonstrukcyjnym, można było poznać historię radomskich buntów, których na przełomie wieku było wiele, a pierwszy wydarzył się w średniowieczu.
– Te tradycje buntownicze Radomia to tradycje bardzo, bardzo odległe. Kasztelan radomski Janusz to całą gębą ojciec chrzestny radomskich buntów. Za takiego go można uznawać, ponieważ najstarsze zapiski, kroniki, informacje, które do naszych czasów się zachowały wskazują na to, że jako pierwszy radomianin zbuntował się przeciwko oficjalnej władzy, czyli Leszkowi Czarnemu, księciu dzielnicowemu, któremu odmówił posłuszeństwa. A potem już poleciało – stwierdził Przemysław Bednarczyk, historyk.
W kolejnych stuleciach radomianie buntowali się w trakcie rokoszu zebrzydowskiego, powstania styczniowego oraz rewolucji z 1905 roku. Jednak najbardziej został zapamiętany protest robotniczy z 1976 roku.
– Radom jest o tyle istotny, mówię o wydarzeniach z czerwca ’76, że ten spontaniczny protest robotniczy przyniósł później, po raz pierwszy, wielką akcję solidaryzmu społecznego, czyli pojawia się obok robotników inteligencja, czego na tę skalę nie było wcześniej. I to są właściwie podwaliny pod ruch „Solidarności”, który wybuchnie kilka lat później – dodał Przemysław Bednarczyk.
Piknik bardzo spodobał się radomianom, dla których była to często sentymentalna podróż do przeszłości. Oto niektóre opinie:
„Pomysł jest bardzo dobry. Powinno się pamiętać o takich sprawach, które zmieniały później, bo wtedy nie było wiadomo, rzeczywistość. I takie pikniki, spotkania powinny być organizowane, żeby młodzież nauczyła się, przypomniała, bo rodzice to raczej pamiętają. Ja miałem 15 lat wtedy w 1976 roku. I powiedziałbym, że oglądam naocznie to wszystko.”
„Jest sens przypominania takich wydarzeń, choć ja to pamiętam osobiście. Bardzo fajnie jest to zrobione, zorganizowane. Wszystko jest w porządku. Tak powinno być. Chyba pierwszy taki piknik zrobiony na taką skalę.”
„Ja w sumie pamiętam z tamtych czasów. Chociaż byłam malutkim dzieckiem. Ale synka edukuję, jeśli chodzi o historię Radomia.”
„Wspomina się te lata, bo ja akurat pracowałam wtedy w jednym z zakładów. Była druga zmiana, już nas nie wpuścili. Szliśmy już pod partię i to, co tu jest napisane, to tam tak było. Naocznie to widziałam. Także wspomnienia są.”
'Pamiętamy, jak to było naprawdę. Także zdjęcia są autentyczne. I przyjemnie zobaczyć. Myślę, że to dobrze, że jest tylu ludzi, bo czasami było pustawo na tych imprezach. To taka sentymentalna podróż w przeszłość? Tak, już tyle lat minęło. Dobrze, żeby młodzież zobaczyła, co się działo. Żywa lekcja historii? Dla mnie jest to przeżycie, bo w 1976 roku zdawałam maturę.”
Dodajmy, że w trakcie pikniku chętni mogli obejrzeć zdjęcia, które zostały zrobione w trakcie protestu robotniczego w czerwcu 1976 roku.