Do Wigilii Bożego Narodzenia pozostały już tylko godziny. Trwają ostatnie porządki, a w domach ubierane są choinki. Jednak kiedyś to nie choinka była głównym elementem świątecznego wystroju. Na radomskiej wsi ubierano podłaźniczkę. Co to takiego? To już wyjaśni Marcin Stańczuk z Muzeum Wsi Radomskiej.
Święta Bożego Narodzenia na radomskiej wsi oznaczały, że odpowiednio wcześniej trzeba było gruntowanie posprzątać chałupy. Izby bielono oraz ozdabiano gałązkami drzew iglastych.
– Często z tych gałązek szpilkowych był robiony taki pas na 2/3 wysokości od ziemi. Specyficznie wybierano te gałązki, ponieważ one musiały się układać w krzyżyki. Krzyż na polskiej wsi był taki znakiem nie tylko symbolizującym wyznanie, ale też był to taki znak magiczny, który zamykał drogę wszelkim złym siłom, urokom – wyjaśnił Marcin Stańczuk z Muzeum Wsi Radomskiej.
Kiedyś w chałupach nie ubierano choinek. Co nie oznacza, że nie było innej ozdoby.
– Pod strzechami można było właśnie zaobserwować tzw. podłaźniczkę. Podłaźniczka to jest właśnie taka ozdoba zrobiona ze szczytu drzewka szpilkowego albo z połączonych gałązek drzewa szpilkowego. I jej nazwa pochodzi od wyrazu podłazić, podłazić kogoś, czyli życzyć komuś szczęścia w momencie, gdy przychodzi się z wizytą jako kolędnik – dodał Marcin Stańczuk.
Podłaźniczkę przystrajano orzechami, rajskimi jabłkami oraz tzw. światami, czyli ozdobami wykonanymi z pociętego i zlepionego opłatka.