To właśnie dzisiaj jest ten wyjątkowy dzień w roku. Wigilia Bożego Narodzenia ma swój niepowtarzalny urok. Jednak wiele lat temu ten dzień na radomskiej wsi był również magiczny, a to za sprawą różnych wróżb. Co ciekawe kiedyś na wigilijnym stole nie powinna znaleźć się parzysta liczba potraw. Dlaczego? To już wyjaśni Marcin Stańczuk z Muzeum Wsi Radomskiej.
Wigilia na radomskiej wsi była dniem wyjątkowym. Przede wszystkim skupiano się na różnego rodzaju wróżbach, które miały dać odpowiedzi na pytania związane z plonami i ewentualnym urodzajem. Do jednej z wróżb wykorzystywano pokarmy.
– Brano opłatek i chleb oraz nóż. I z jednej strony do noża przykładano chleb, a z drugiej opłatek. Opłatek był robiony tak jak dzisiaj z mąki pszennej. Chleb musiał być żytni. Sprawdzano za jakiś czas, czy po którejś ze stron noża nie pojawi się rdza. A to znamionowało właśnie marne plony tego rodzaju zboża, z którego był zrobiony chleb, bądź opłatek – wyjaśnił Marcin Stańczuk z Muzeum Wsi Radomskiej.
Wszystkie potrawy były stawiane na stole przykrytym białym obrusem. Oczywiście nie mogło zabraknąć również sianka, lub słomy. Co ciekawe, w przeszłości unikano liczby potraw, która teraz pojawia się na Wigilii.
– Dzisiaj zwykle mówi się, że powinno ich być 12. Natomiast kiedyś właśnie charakterystyczne było to, że ta ilość potraw powinna być nieparzysta. Dlatego, że parzyste liczby symbolizowały pewnego rodzaju zamknięcie niepodlegające zmianie. Natomiast liczba nieparzysta oznaczała coś, co może się zmienić na lepsze, bądź na gorsze – dodał Marcin Stańczuk.
Czyli nieparzysta liczba potraw miała zagwarantować lepsze plony. Nieparzysta musiała być również liczba biesiadników. Warto zaznaczyć, że kiedyś Wigilię Bożego Narodzenia nazywano zupełnie inaczej, choć samo menu w porównaniu do dzisiaj nie za bardzo się zmieniło.
– Ta Wigilia, zwana na radomskiej wsi postnikiem albo pośnikiem musiała być postna. Więc jedzono potrawy mączne, potrawy z różnego rodzaju ziaren kasz, ryby. Także suszone owoce, grzyby, orzechy. Zapijano to sokiem z suszonych owoców – zakończył Marcin Stańczuk.
A także piwem albo gorzałką, bo wtedy nie było obostrzenia mówiącego o tym, że w trakcie Wigilii nie można spożywać alkoholu.