Wracamy do sprawy zaniedbanej kamienicy przy ulicy Żeromskiego 59 w Radomiu i mieszkających tam lokatorów. Po naszych publikacjach materiału dotyczącego kolejnego zgonu w pustostanie i naszym zainteresowaniu problemem pojawiły się nowe okoliczności.
Pod koniec kwietnia tego roku na kamienicy pojawiły się tabliczki ostrzegające przed złym stanem budynku. Po paru latach braku zainteresowania losami mieszkańców i budynku odnalazł się także właściciel nieruchomości.
– W tej kamienicy mieszkam od 1980 roku natomiast mój mąż i rodzina mojego męża mieszka tutaj od 1948 roku. Dopóki tą kamienicą zarządzali raz Zrzeszenie Właścicieli i Zarządców Domów w Radomiu, które się mieści przy ulicy 25-go czerwca, później byli inni przedstawiciele to tutaj panował względny spokój i porządek – mówi nam Urszula Dobrzycka, lokatorka kamienicy.
Kamienice w 1990 roku odzyskali dawni właściciele, a następnie po ich śmierci nieruchomość przejęła ich córka.
– Pani Kłosińska co prawda nie robiła tu nakładów, ale starała się aby lokatorzy, którzy tu mieszkali mogli spokojnie żyć – dodaje Urszula Dobrzycka.
Problemy lokatorów kamienicy mają swój początek w czerwcu 2009 roku. Wówczas kamienica została sprzedana.
– Pan B*** nie miał kontaktu z lokatorami. Owszem płaciliśmy mu za czynsz, ale wkrótce się okazało, że pieniądze, które płaciliśmy za wodę Pan B*** chował do swojej kieszeni. W związku z tym powstały zadłużenia. Później pieniądze, które przekazywaliśmy na opłatę oświetlenia na podwórzu, w klatkach schodowych też chował do swojej kieszeni. Kontakt z nim był utrudniony. Nie chciał się z nami kontaktować, a szczerze mówiąc to nie interesował się w ogóle stanem technicznym i tym jak tutaj to wszystko wygląda – wyjaśnia jedna z lokatorek kamienicy przy Żeromskiego 59.
Właściciel zlecił remont frontowej części kamienicy. Ten jednak został przerwany. Wkrótce po tym lokatorom budynku została odłączona woda i gaz.
– Nie mamy wody od kilku lat bo została odcięta. Decyzją prezydenta wodę podciągnięto nam do bramy. Pan B*** tez chciał tą wodę nam odłączyć. Zniszczył całą kamienicę. Doprowadził do ruiny. Podwórko jest zaśmiecone i brudne bo nie mamy bramy. Sami sobie załatwiliśmy kosze na śmieci bo też zostały zabrane. Gaz tez odciął. Dobrze, że światła nie odciął bo nie zdążył, ale próbował – tłumaczy inna z lokatorek, Iwona Baryłkiewicz.
W związku z pogarszającym się stanem nieruchomości Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego w Radomiu, w piśmie z 8. marca 2019 roku wezwał właściciela kamienicy do zabezpieczenia budynku w głębi posesji przed dostępem osób bezdomnych poprzez zamurowanie otworów okiennym i drzwiowych nie używanych pomieszczeń.
Z relacji mieszkańców wynika jednak, że właściciel kamienicy, z którym od paru lat nie było kontaktu chciał opierając się tylko i wyłącznie na wydanym przez nadzór budowlany nakazie eksmitować wszystkich lokatorów z kamienicy.
Zwrócił się do radomskiej Straży Miejskiej o udzielenie asysty podczas „zabezpieczania obiektu”. Ta jednak asysty nie udzieliła. Jak zapewnia zastępca komendanta Straży Miejskiej w Radomiu – miała ku temu powody.
– Rzeczywiście wnioskodawca, właściciel kamienicy przy ulicy Żeromskiego 59 za pomocą pisma od swojego pełnomocnika adwokata z Łodzi zwrócił się do nas o udzielenie asysty. Wątpliwości mieliśmy już od samego początku dlatego, że podstawa prawna, którą podał adwokat nie mieściła się w katalogu uprawnień, które posiada straż miejska. Poza tym dotyczyła tylko i wyłącznie awarii. Tam gdzie trzeba by było siłowo przy pomocy straży miejskiej, straży pożarnej lub policji do danego lokalu i stąd nasze wątpliwości oddaliśmy pod ocenę radcy prawnego, który jednoznacznie wypowiedział się jednogłośnie. Nie możemy udzielić asysty w takiej formie, w jakiej prosił właściciel – tłumaczy Grzegorz Sambor.
Kamienica już od dłuższego czasu jest pod stałym nadzorem straży miejskiej.
– Ostatnio też mieliśmy zgłoszenie, że osoby bezdomne próbują coś dodatkowo zniszczyć. Na bieżąco reagujemy. Miejsce wpisane w katalog miejsc na stale kontrolowanych jako miejsce zagrożone. Staramy się w to miejsce w miarę możliwości jak najczęściej jeździć, ale oczywiście obowiązki służbowe pozwalają nam raz lub dwa razy dziennie jesteśmy w stanie tam zajrzeć. Znamy problem, jesteśmy uczuleni na ten problem. Miejmy nadzieję, że już niedługo się rozwiąże – tłumaczy zastępca Komendanta Straży Miejskiej w Radomiu.
Do tematu będziemy wracać.