Lokatorzy przedwojennej willi przy Młodzianowskiej 89 w Radomiu od lat zmagają się z regularnymi podtopieniami posesji oraz domu. Problemy rozpoczęły się odkąd na ulicy Młodzianowskiej powstał wiadukt.
– Od momentu wybudowania wiaduktu mamy na posesji wodę, mamy w piwnicy wodę. W momencie, kiedy pada gwałtowny deszcz, tak jak wczoraj, a nie była to wielka ulewa jest jezioro na ulicy. Jezioro za naszym płotem i potem ta woda przesiąka do piwnicy. Dzisiaj jej nie ma dlatego, że jest sucho. Chociaż nie jestem pewna czy ona się nie pokaże wieczorem. Czy nie przesiąknie z gruntu do naszej piwnicy, co się dzieję za każdym razem – opowiada Hanna Kornacka, mieszkanka domu przy Młodzianowskiej 89.
Mimo, że willa została wybudowana blisko 80 lat temu wcześniej nie było podobnych problemów. Podczas budowy oprócz odcięcia ujścia zbierającej się wody wiaduktem podniesiona została także pobliska ulica Czarna.
– Woda była mniejsza. Nawet jak była ulewa to wody było mniej. Potem zbudowano na Ustroniu niedaleko zbiornik retencyjny i w ogóle nie było żadnego problemu. W tej chwili jest ścieżka rowerowa, która jest moim zdaniem taką kamienną ścianą blokującą odpływ wody. Nie ma żadnego odpływu i są problemy – wyjaśnia Hanna Kornacka.
Wiadukt oddano do użytku trzy lata temu. Od tego czasu rodzina Państwa Kornackich prosi o rozwiązanie problemu miejskie instytucje, w tym Miejski Zarząd Dróg i Komunikacji oraz Wodociągi Miejskie. Niestety bezskutecznie.
– Pisaliśmy, dzwoniliśmy, rozmawialiśmy. Obiecywano nam, a to jesień, a to zima. W tym roku było suche lato, można było zrobić to, co powinno być zrobione. Nic nie zostało zrobione. Słyszeliśmy, że są zapchane kanały. Przerzucali się odpowiedzialnością zarówno MZDiK jak Wodociągi. Może nie powinnam tego mówić, ale przyjechał z MZDiK tylko jeden rozsądny człowiek, który powiedział, że brakuje na tej ulicy jednego kanału. To była jedyna taka próba wyrażenia swojej opinii. Za tym nic nie przyszło – relacjonuje mieszkanka domu przy Młodzianowskiej 89.
Przed rozpoczęciem ani w trakcie budowy wiaduktu właściciele nieruchomości nie otrzymali propozycji opuszczenia domu przylegającego bezpośrednio do drogi. Po ponad trzy letniej walce rodzina zapowiedziała skierowanie sprawy do sądu.
– W ubiegłym roku były natężone pisma, telefony. Obiecywano, obiecywano i nic z tym nie zrobiono. Będziemy musieli złożyć sprawę do sądu dlatego, że bez sprawy sadowej absolutnie nic nie będzie zrobione – dodaje Kornacka.
Wiceprezydent Konrad Frysztak odpowiedzialny za inwestycję w mieście nie znalazł dziś dla nas czasu. Zostaliśmy poproszeni o kontakt z Miejskim Zarządem Dróg i Komunikacji. Mimo prób nie udało nam się także skontaktować z rzecznikiem MZDiK w Radomiu. Do sprawy będziemy wracać.