W czwartek w Urzędzie Stanu Cywilnego w Radomiu miała miejsce odprawa Miejskiego Zespołu Zarządzania Kryzysowego. Celem spotkania było omówienie działań związanych z ochroną przed zarażeniem koronawirusem oraz zagadnień związanych z powrotem do szkół 1. września. Na samym początku podzielono się liczbami, a te mówią, że od marca Radomski Szpital Specjalistyczny przyjął 947 pacjentów. 51 osób jest izolowanych w związku z podejrzeniem zakażenia wirusem, a 33 osoby są z potwierdzonym pozytywnym wynikiem testu.
– Wyniki w ostatnich dniach napawają optymizmem. Mówię o Radomiu, bo tylko dwa przypadki dodatnie. Należy stwierdzić, że ten wirus jest przedziwny – powiedział Witold Barwicki, wicedyrektor radomskiego sanepidu.
Specjaliści mają spore wątpliwości co do rozwoju epidemii w szkołach. Sanepid zapewnia, że będzie w stałym kontakcie z dyrektorami szkół, a ci przejdą specjalne szkolenie w zakresie działań prewencyjnych. Wicedyrektor sanepidu zaznaczył, że kluczową rolę w uniknięciu zakażenia będzie odgrywał dystans społeczny.
– Po szkole młodzież też się ze sobą spotyka, dlatego będzie bardzo trudno, żeby po powrocie do szkół uniknąć całkowicie zakażeń – powiedział Barwicki.
Szkoły będą traktowane w takim sam sposób jak zakłady pracy. W przypadku wystąpienia ogniska zakażenia koronawirusem będą stosowane dotychczasowe metody czyli izolacje i kwarantanny. Do 20 sierpnia wszystkie placówki mogły składać w Ministerstwie Edukacji Narodowej zapotrzebowanie na środki dezynfekujące oraz maseczki. W przypadku dotrzymania terminu przez szkoły, wspomniany inwentarz zostanie dostarczony przed 1. września.
– Liczymy się z tym, że w każdej chwili może zaistnieć konieczność przejścia na naukę zdalną, dlatego w przyszłym tygodniu zaplanowaliśmy szkolenie dla dyrektorów szkół oraz administratorów w zakresie kształcenia zdalnego. Będzie to szkolenie przeprowadzone przez pracownika firmy Microsoft – poinformowała dyrektor Agnieszka Grabska.
Jeśli chodzi o służbę zdrowia w Radomiu, to tutaj tak naprawdę nie zmienia się nic. Radomski Szpital Specjalistyczny nadal pozostaje jednoimiennym szpitalem zakaźnym, choć stopniowo przygotowuje się do częściowego powrotu do normalnego trybu pracy. Radomski Szpital Specjalistyczny dysponuje ponad 280. łóżkami, które na tę chwilę zajmuje nieco ponad 50 osób.
– Otrzymujemy nadal pomoc z Ministerstwa Zdrowia i z Urzędu Marszałkowskiego w zakresie pozyskiwania środków ochronnych i jednorazowego użytku zarówno dla pacjentów jak i dla naszego personelu – stwierdziła Grażyna Penza, zastępca dyrektora ds. eksploatacyjnych.
Zdecydowanie gorzej wygląda sytuacja z Mazowieckim Szpitalu Specjalistycznym na radomskim Józefowie. Jeszcze przed pandemią, gdy w Radomiu funkcjonowały dwa Szpitalne Oddziały Ratunkowe, były problemy z płynną obsługą pacjentów. W obecnej sytuacji na SOR do Mazowieckiego Szpitala Specjalistycznego zgłasza się dziennie ponad 200 osób, które niejednokrotnie na pomoc czekają od kilkunastu godzin do nawet dwóch dób.
– Dwóch lekarzy internistów pracuje na okrągło. Ten lekarz może przyjąć w ciągu 15. minut jedną osobę i będzie wtedy pracował 24 godziny bez przerwy. Gdzie diagnostyka, gdzie inne sprawy? – pytał Krzysztof Zając, wiceprezes zarządu Mazowieckiego Szpitala Specjalistycznego.
Zarząd Mazowieckiego Szpitala Specjalistycznego w ostatnim czasie był również krytykowany za niezabezpieczenie wystarczającej ilości środków ochrony osobistej. W połowie marca, gdy koronawirus dotarł do Polski, personel szpitala w 10. dni zużył środki, które w normalnych warunkach wystarczały na cały rok. Dodatkowo władze placówki na Józefowie borykają się z problemem pacjentów, którzy przyjeżdżają na SOR, mając podejrzenie zakażenia koronawirusem. W ciągu ostatnich 2. miesięcy personel zanotował 28 przypadków pacjentów, którzy przechodzili procedurę przyjmowania do szpitala, a ostatecznie okazali się być nosicielami koronawirusa.
– Wcale się Państwo nie dziwcie, że później personel się zaraża, bo nawet przy odpowiednim zabezpieczeniu, można zakazić się przy innych czynnościach np. przy przebieraniu – stwierdził Zając.
Ze statystyk, które prowadzi szpital wynika również, że obecnie na SOR trafiają zdecydowanie bardziej obciążone zdrowotnie osoby, niż miało to miejsce np. roki temu. Przyczyną takiego stanu rzeczy jest fakt, iż społeczeństwo w czasie pandemii boi się udać do szpitala i w efekcie nierzadko doprowadza się do krytycznego stanu, który sprawia, że chory jest przywożony przez ambulans z ciężkimi schorzeniami. Dyrektor placówki pod wątpliwość poddaje również wiarygodność wykonywanych testów.
– Te wyniki też nie są do końca prawdziwe, bo niektóre osoby miały wynik dodatni, a później się okazywało, że ten wynik nie był do końca dodatni. Robiliśmy dwa wymazy i w 80% przypadków te wyniki okazywały się jednak ujemne. To powoduje ogromną dezorganizację, bo w takiej sytuacji jesteśmy zmuszeni wstrzymać przyjęcia – tłumaczył wiceprezes zarządu Mazowieckiego Szpitala Specjalistycznego.
Sytuacja jest patowa, bowiem w szpitalu tylko 40% personelu ma przeciwciała. Mimo wszystko, dyrektor Zając dziękował za wsparcie Marszałkowi Województwa Mazowieckiego, dzięki którego pomocy udało się zakupić analizatory, które pokazują wynik około 30 minut po wykonaniu badania. Testy do zakupionej aparatury szpital otrzyma najprawdopodobniej na początku przyszłego miesiąca.