W czwartek o godzinie 16 miało miejsce kolejne zebranie ws. problemów mieszkańców ulicy Zagonowej. Przed ich domami powstaje właśnie nowoczesna trasa N-S, której jest niezwykle istotnym elementem węzła komunikacyjnego w Radomiu. Problem w tym, iż projekt trasy nie zakłada wybudowania ekranów akustycznych, które zminimalizowałyby hałas emitowany przez przejeżdżające samochody. Wcześniej od torów, przez które regularnie przejeżdżają pociągi, domostwa oddzielał niewielki lasek, który skutecznie minimalizował hałas. Teraz w związku z budową trasy N-S został on wykarczowany. To zresztą niejedyny problem mieszkańców. Po zakończeniu budowy kolejnego etapu trasy N-S zostaną oni pozbawieni kilkuset metrowego dojazdu do ulicy Wjazdowej. Zamiast tego, zaproponowano im drogę odbarczającą wzdłuż trasy N-S, która prowadziłaby aż do skrzyżowania z ulicą Czarnoleską. Ni mniej, ni więcej, dla dzieci, a przede wszystkim rodziców dzieci uczęszczających do szkoły na Młodzianowie takie rozwiązanie oznacza konieczność zrobienia kilku dodatkowych kilometrów.
-My nie chcemy nic więcej czy mniej, chcemy żeby było tak jak dotychczas. Krótki dojazd do ulicy asfaltowej i cisza, jaka była, gdy były tutaj ekrany naturalne. Wszędzie w okolicy było zarośnięte.- relacjonuje Ernest Włodarczyk, mieszkaniec ulicy Zagonowej.
Dodatkowe wątpliwości co do zasadności proponowanych przez projektantów rozwiązań budzi fakt, iż propozycje, z jakimi wychodzą mieszkańcy ulicy Zagonowej, są stosowane powszechnie przy budowie tego typu tras. Co ciekawe, mają one zastosowanie również w naszym mieście. Wszak na obwodnicy południowej mieszkańcy ulicy Żelaznej oraz sąsiednich ulic mają ze swoich gospodarstw bezpośredni wjazd na tę trasę. Warto również zaznaczyć, iż przy ulicy Jacka Kuronia wykonano nie tylko ekrany akustyczne, ale również specjalną bramę tylko i wyłącznie dla jednej, niezabudowanej działki, której przyszli mieszkańcy będą mieli bezpośredni wjazd na drogę. Wszystkie wymienione czynniki sprawiają, że mieszkańcy ulicy Zagonowej czują się wykluczeni i ignorowani przez Miejski Zarząd Dróg i Komunikacji. Jego przedstawiciele mieli zjawić się na czwartkowym zebraniu, ale kilkadziesiąt minut przed rozpoczęciem poinformowali, że nie dotrą na miejsce.
-Współpraca z władzami MZDiK jest na kulawym poziomie. Są problemy z odpowiedziami na wszelakie pisma. A problem dotyczy ekranów i dojazdu takiego, jak mieliśmy.- podsumował pan Ernest Włodarczyk.
Na czwartkowym zebraniu pojawił się za to niezależny radny Kazimierz Woźniak oraz radni Prawa i Sprawiedliwości: Marcin Kaca oraz Robert Fiszer. W najbliższym tygodniu odbędzie się kolejna komisja. O jej skutkach będziemy informować Państwa na bieżąco.