Zakup mieszkania w centrum Warszawy to dla przeciętnego Polaka wyzwanie niemal nieosiągalne. Zgodnie z analizą Rankomat.pl na mieszkanie o powierzchni 50 mkw. trzeba przeznaczyć aż 168 średnich miesięcznych pensji brutto.
W tej kategorii Polska plasuje się na trzecim miejscu od końca w Unii Europejskiej. Gorzej jest tylko w Czechach, gdzie potrzeba 188 pensji, oraz we Francji – 171 pensji.
Kupno mieszkania poza centrum Warszawy wymaga wciąż dużego nakładu – 114 średnich pensji. To stawia Polskę na 24. miejscu wśród 26 krajów UE uwzględnionych w badaniu.
Drogi kredyt hipoteczny pogłębia problem
W Polsce na około 37 mln mieszkańców przypada obecnie 15,8 mln mieszkań i to, jak wskazuje firma doradcza Deloitte, która wzięła pod lupę statystyki z różnych krajów, czyni nas jednym z większych spośród europejskich rynków. Jednak liczba mieszkań wcale nie przekłada się na ich łatwiejszą dostępność.
Choć większość osób kupuje mieszkania z pomocą kredytu hipotecznego, w Polsce jest to wyjątkowo kosztowne. Analitycy Rankomat.pl zwracają uwagę, że Polska ma najdroższe kredyty hipoteczne w UE. Gdyby uwzględnić ich koszt w obliczeniach, wynik dla Polski byłby jeszcze gorszy.
Tymczasem ceny mieszkań w Polsce rosną w zawrotnym tempie – w 2023 roku wzrost wyniósł średnio 8,8 proc. i był on czwartym najwyższym wynikiem w Unii Europejskiej. Szybszy wzrost zanotowano jedynie w Chorwacji, Bułgarii i na Litwie.
Kto zyskał, a kto stracił?
Podczas gdy ceny mieszkań w Polsce wzrosły, inne kraje UE odnotowały spadki. Na przykład w Luksemburgu ceny spadły o 9 proc., w Niemczech o 8 proc., a w Finlandii o 6 proc. Te zmiany łagodzą problemy dostępności mieszkań.
Rosnące ceny nieruchomości i relatywnie niskie zarobki w Polsce sprawiają, że zakup mieszkania pozostaje dużym wyzwaniem dla przeciętnego Polaka. Różnice w kosztach nieruchomości w krajach takich jak Belgia czy Dania są znacznie mniej odczuwalne dzięki wyższym dochodom i niższym kosztom kredytów hipotecznych.