W niedzielę premiera spektaklu „Bea” w Teatrze Powszechnym im. Jana Kochanowskiego w Radomiu. Przedstawienie pokazuje historię kobiety, która mimo przeciwieństw losu potrafi zachować pogodę ducha.
Zdaniem reżysera spektaklu, Andrzeja Bubienia, sztuka również uświadamia, że nie każdy w dzisiejszym świecie jest idealny.
– My proponujemy widzowi podróż w głąb siebie. To historia, która jest niezwykle ważna. „Bea” Micka Gordona jest tekstem istotnym, bo porusza tematy, które zamiatamy pod dywan. Żyjemy w świecie, w którym mówi się, że mamy być zdrowi, młodzi fantastyczni i bardzo bogaci. I nagle okazuje się, że żyjemy w takim świecie, w którym masa ludzi jest wykluczona z różnego powodu, poprzez swoją inność, poprzez swoją chorobę, poprzez swój wiek czy poprzez swój status społeczny.
W spektaklu główni aktorzy postrzegają w odmienny sposób otaczającą rzeczywistość. Rey, w którego wciela się Łukasz Stawowczyk jest wycofany, jego związki z ludźmi nacechowane są dystansem. Natomiast Bea, którą zagra Aleksandra Bogulewska, jest otwarta i pełna entuzjazmu.
– Rey jest zupełnie antypatyczny, zamknięty w sobie, i „Bea”, która jet zamknięta w ciele, zdawałoby się mogłaby mieć depresję, ze ze względu na swój stan, nagle te dwie osoby się spotykają, otwierają na siebie serce, i okazuje się, że wiele pięknych chwil są w stanie razem stworzyć, to myślę, że jest taka nauka, która płynie ze sztuki – podkreślił Andrzej Bubień, reżyser spektaklu.
Role w spektaklu „ Bea” stanowiły dla aktorów także intelektualne wyzwanie.
– Role były bardzo trudne, bo sytuacje i okoliczności, w których się spotykają są niecodzienne oraz bardzo wyjątkowe. Poza tym te postacie same w sobie są nietypowe. Rey jest prawdopodobnie autystyczny, dlatego, że zdał wszystkie testy na autyzm. Stworzenie postaci autysty od samego początku wymagało ode mnie zmieniania swojego sposobu myślenia tzn. zmienienia konstruowania myśli, ponieważ my konstruujemy myśl od A do Z, to Rey konstruuje myśl od A przez C – zaznaczył aktor Łukasz Stawowczyk.
– Ja musiałam przeczytać książki na temat choroby, którą ma Bea, oglądać filmy. Jest to dla mnie szalenie trudne, bo moje ciało kompletnie nie pasuj do tego co ona ma w głowie, tak więc reżyser był bardzo wymagający i oczekiwał ode mnie szeroko pojętej wiedzy od nas, na temat naszych postaci, więc nie ukrywam,że siedzieliśmy do nocy, oglądaliśmy filmy, czytaliśmy książki, nawet medyczne. Nie ukrywam, że było to trudne zadanie – zaznaczyła aktorka Aleksandra Bobulewska.
Ponadto zdaniem reżysera, Andrzeja Bubienia, sztuka na nowo odkrywa znaczenie słowa empatia.
– Żyjemy w świcie, której tej empatii nam brakuje. To jest takie przedstawienie, które mówi, że empatia jest czymś niezwykle ważnym i ona nam daje to, że zaczynamy patrzeć na ludzi inaczej, zaczynamy się w nich przeglądać, i kochając ich zaczynamy kochać także inaczej samych siebie w sposób bardziej czuły i bardziej troskliwy. To jest takie spektakl dla tych, którzy lubią w teatrze emocje oraz wrażliwość.
Premiera spektaklu „Bea” w niedzielę na scenie kameralnej w Teatrze Powszechnym im. Jana Kochanowskiego w Radomiu.