W poniedziałek podczas sesji rady miejskiej radni uchwalili „Program rewitalizacji Gminy Miasta Radomia na lata 2014-2023”. To właśnie w tym dokumencie znalazły się zapisy dotyczące tego, co zostanie wyremontowane i jakie będą tego skutki społeczne i gospodarcze. Część radnych jednak postanowiło wstrzymać się od głosu twierdząc, że program zawiera za mało konkretów. W trakcie obrad był również testowany system liczenia głosów, który jak się później okazało, uległ awarii.
Opracowanie programu było konieczne, bowiem miasto chce pozyskać zewnętrzne pieniądze na rewitalizacje. Programem zostało objęte Śródmieście wraz z Miastem Kazimierzowskim.
– Jest to obszar, który został wskazany w wyniku bardzo drobiazgowej diagnozy całego miasta, albowiem analizowaliśmy dla całego miasta piętnaście wskaźników. Głównie były to wskaźniki dotyczącej sfery społecznej, gospodarczej czy sfery technicznej. I właśnie w wyniku tej analizy okazało się, że w przypadku Śródmieścia i Miasta Kazimierzowskiego gorszą sytuację można zaobserwować w aż czternastu na piętnaście wskaźników. Stąd ta decyzja, stąd ten wybór – powiedziała Marzena Kędra – Podlipniak z Urzędu Miejskiego w Radomiu.
Program pozytywnie ocenili radni Platformy Obywatelskiej.
– Projekt jest bardzo dobry. Cieszy ta jednomyślność, bo przecież w Radomiu mamy bardzo dużo tych zasobów starych, chcemy je rewitalizować. Choć wiemy, że są pewnego rodzaju ograniczenia, albo pojawiają się ograniczenia w tym programie. Ale miejmy nadzieję, że Radom tego w sposób znaczący nie odczuje. Przede wszystkim ograniczenia finansowe – stwierdził Wiesław Wędzonka, radny PO.
Gorzej o opracowanym przez magistrat programie mówił m.in. radny Jakub Kowalski z Prawa i Sprawiedliwości.
– W tym dokumencie brakuje wizji. Takiej wizji po stronie miasta, bo to, że zapraszamy partnerów do tworzenia tego dokumentu, programu to dobrze. Ale nie widzę takiej koncepcji, którą miasto miałoby na rewitalizację, dlatego się wstrzymałem – dodał Jakub Kowalski, radny PiS.
W sumie wstrzymało się od głosu sześciu radnych, a 16 poparło projekt. W trakcie poniedziałkowej sesji głosy miały być liczone przez specjalny system elektroniczny. Okazało się jednak, że nic z tego nie wyszło.
– Dzisiaj mieliśmy testować te maszynki, ale niestety nie udało się przetestować, bo system nie działa. Wykonawca musi od nowa przeprowadzić instalację, bo coś mu nie zadziałało. I cóż, czekamy do kolejnej sesji. Za tę usługę jeszcze nie zapłaciliśmy, więc dopóki nie będzie wszystko działało sprawnie, w stu procentach, to nie zapłacimy. Szkoda, że nie udało nam się przetestować, ale to nie jest nasza wina. My jako radni byliśmy gotowi – oświadczył Dariusz Wójcik, przewodniczący Rady Miejskiej w Radomiu.
W sumie tzw. maszynki do głosowania mają kosztować ponad 40 tys. zł.