Derby zawsze budzą duże emocje. Są to emocje innego rodzaju niż te w pozostałych meczach. Zainteresowanie kibiców jest tak duże, jak spotkania z najlepszymi drużynami w Polsce. Podobnie było z derbami Mazowsza. W meczach pomiędzy Radomiem a Warszawą stają naprzeciw siebie nie tylko zawodnicy, trenerzy, ale również kibice. W radomskiej hali MOSiR kibice spodziewali się zwycięstwa „wojskowych”, dobrej siatkówki w wykonaniu podopiecznych trenera Lozano oraz dużych emocji. Niestety było odwrotnie. To drużyna z Warszawy pokazała charakter, sporo efektownych zagrań oraz wolę walki.
Gdy mówiło się o tym, że Czarni są w kryzysie po pięciu porażkach z rzędu, radomianie pokazali, że nie warto ich jeszcze skreślać i wygrali z Łuczniczką Bydgoszcz 3:1. W ćwierćfinale Pucharu Polski podopieczni trenera Raula Lozano pokazali to, co kibice chcą oglądać w każdym ich spotkaniu, czyli kawał dobrej siatkówki, radość po każdej udanej akcji oraz walka o każdą piłkę. Wówczas mimo porażki 2:3 kibice dziękowali im za walkę i świetny wynik ze znakomicie spisującym się LOTOS-em Treflem Gdańsk.
Środowy mecz ze stołeczną Politechniką miał być kolejnym dobrym spotkaniem w wykonaniu Cerrad Czarnych. Drużyna z Warszawy, mimo 10. pozycji w tabeli, to solidny zespół. W swoim składzie ma wielokrotnego reprezentanta Polski, Pawła Zagumnego oraz dobrze znanych w Radomiu zawodników – atakującego Pawła Mikołajczaka, przyjmującego Jakuba Radomskiego oraz rozgrywającego Jana Firleja. Po kilku porażkach z rzędu warszawianie przyjechali do Radomia z zamiarem przełamania się i zwycięstwa w derbach Mazowsza.
Niestety radomianie swoją słabą grą w środowym meczu pozwolili Politechnice na zwycięstwo. Błędy własne, słabe przyjęcie, nieskuteczne ataki sprawiły, że Czarni właściwie sami oddali przeciwnikowi to spotkanie. Oczywiście nie odbieramy drużynie z Warszawy tego, że dobrym blokiem, świetną zagrywką i skutecznymi atakami, w których prym wiódł przyjmujący Łukasz Łapszyński uznany w tym meczu za najlepszego zawodnika, sami zapracowali na zwycięstwo.
Szansę na grę w tym meczu miał atakujący Zack La Cavera, który zmienił często blokowanego w tym spotkaniu Bartłomiej Bołądzia. Niestety Amerykanin zaprezentował się ze słabej strony i pokazał, że do plusligowego poziomu wiele mu brakuje.
O ile dwa pierwsze sety były właściwie wyrównane, o tyle dwa kolejne to pokaz siły Politechniki Warszawskiej oraz słaba i nieskuteczna gra Cerrad Czarnych. Trzeci set przegrany do 13 (!) mówi chyba sam za siebie.
Trener Raul Lozano ma wiele do poprawy w grze swoich zawodników. Politechnika Warszawska była zdecydowanie w zasięgu radomian. Czarni mieli szansę awansować na piątą pozycję w tabeli. Na razie jednak pozostają na siódmej lokacie. Kibiców z pewnością nie martwi miejsce w tabeli, ale przede wszystkim dyspozycja poszczególnych zawodników i całej drużyny.
Kolejne spotkanie Cerrad Czarni rozegrają w sobotę, ponownie w Radomiu, z AZS Częstochową. Przeciwnik znajduje się na przedostatniej pozycji w tabeli. Ale po środowej porażce z Politechniką nie warto patrzeć na rywala w kontekście miejsca w tabeli. „Wojskowym” pozostaje walka o komplet punktów, ale także, i może przede wszystkim, walka o podbudowanie swojej mentalności.