„Do trzech razy sztuka”- tym razem to przysłowie nie sprawdziło się w przy okazji meczu Cerrad Czarnych z CUPRUM Lubin w pierwszym spotkaniu fazy play-off. Zawodnicy trzeci raz w tym sezonie nie zdołali pokonać siatkarzy ze Śląska i musieli uznać wyższość przeciwnika przegrywając 0:3. Oznacza to jednocześnie, że podopieczni trenera Roberta Prygla porażką żegnają się z radomskimi kibicami. Był to bowiem ostatni mecz wojskowych przed własną publicznością. Dlatego tym bardziej szkoda tej przegranej.
Przed piątkowym meczem bilans spotkań między zespołem z Radomia a Lubina był niekorzystny dla zawodników Roberta Prygla. Dwie porażki w fazie zasadniczej (w styczniu 2:3 w Radomiu, tydzień temu 0:3 w Lubinie) nie nastrajały optymistycznie. Jednak siatkarze wyraźnie zaznaczali, że chcą odegrać się za te przegrane mecze na drużynie ze Śląska. Była ku temu dobra okazja, bowiem podstawowy rozgrywający drużyny i wielokrotny reprezentant Polski, Grzegorz Łomacz nabawił się kontuzji i nie było szansy na to, że wystąpi w tym spotkaniu. Jednak, jak pokazała boiskowa rzeczywistość, brak Łomacza w składzie nie przeszkodził drużynie w odniesieniu zwycięstwa.
Kibice zgromadzenie w radomskiej hali zobaczyli w wyjściowej „szóstce” Cerrad Czarnych: Bołądzia na ataku, Kampę na rozegraniu, Szalpuka i Żalińskiego na przyjęciu, Plińskiego oraz Ostrowskiego na środku siatki, a także Majstorovica w roli libero.
Premierowa partia piątkowego spotkania do stanu 16:16 była dosyć zacięta. Warto wyróżnić do tego momentu kończące ataki gospodarzy oraz świetną zagrywkę Bartłomieja Bołądzia, który zdobył dla radomian punkty m.in. po dwóch asach serwisowych. Jednak sytuacja zmieniła się diametralnie po drugiej przerwie technicznej. Skuteczne ataki, dobra zagrywka Możdżonka oraz dwa punktowe bloki sprawiły, że to lubinianie osiągnęli czteropunktowe prowadzenie. Mimo, że przewaga zmniejszyła się do dwóch punktów, to jednak CUPRUM mógł cieszyć się ze zwycięstwa w pierwszym secie.
O ile z gry w premierowej partii radomscy kibice mogli być zadowoleni, bo zabrakło niewiele, o tyle o drugim secie chcieliby jak najszybciej zapomnieć. Dobry początek (3:1) napawał optymizmem i dawał kibicom nadzieję, że w tej partii będzie lepiej niż w poprzedniej. Jednak te nadzieje okazały się płonne. Cerrad Czarni zaczęli serią tracić punkty, aż na tablicy świetlnej można było dojrzeć wynik 4:9. Radomski zespół tak jakby zupełnie stanął, a przeciwnicy tylko nakręcali się swoimi skutecznymi akcjami. Najpierw nastąpiła zmiana na pozycji rozgrywającego (Szczurek za Kampę). Jednak wynik nie zaczął się zmniejszać, a wręcz odwrotnie. Gdy tablica świetlna pokazała wynik 10:17, trener Robert Prygiel zdecydował się na kolejną zmianę. Bartłomieja Bołądzia zastąpił Zack La Cavera. Sytuacja na boisku nie uległa poprawie. Wynik 11:20 i słabe przyjęcie radomian zmusił trenera Cerrad Czarnych do przeprowadzenia kolejnej zmiany. Boisko opuścił Szalpuk, a jego miejsce zajął Igor Grobelny. Z 9-cio punktowej przewagi ostatecznie zrobiło się 10. I rozbici w tym secie radomianie zakończyli tego seta porażką do 15.
Pięcioosobowy klub kibica zespołu z Lubina nie na darmo przejechał za swoją drużyną setki kilometrów. Rozpędzeni i bliscy zwycięstwa zawodnicy ze Śląska dobrze rozpoczęli tę trzecią – i jak się potem okazało – ostatnią partię. Trzypunktowa przewaga lubinian została jednak szybko zniwelowana przez gospodarzy. Radomianie zdołali nawet wyjść na dwupunktowe prowadzenie. Z przewagi nie zdołali się jednak cieszyć zbyt długo, bowiem znakomita gra blokiem drużyny z Lubina (tylko w trzecim secie zdobyli aż 8(!) punktów w tym elemencie) spowodowała zwrot o 180 stopni. Na tablicy widniał wynik 12:17. To jednak nie był koniec emocji. Teraz to Cerrad Czarni zagrali punktowymi atakami i skutecznym blokiem i zdołali doprowadzić do remisu. Kibiców czekał zatem jeszcze mały horror w końcówce tego seta. Świetnie grający w tej partii i secie blokiem lubinianie, nie dali jednak szansy radomskim siatkarzom. Cerrad Czarni przegrali tego seta 22:25 i całe spotkanie 0:3.
Statystyka bloku (17:5 na korzyść Lubina) mówi sama za siebie. Przewaga w ataku zespołu ze Śląska również jest niepodważalna. Do tego brak przez radomian gry środkiem. Michał Ostrowski atakował trzy razy, natomiast Bartłomiej Grzechnik cztery. Ich skuteczność w tym elemencie wyniosła … 0%. W radomskiej ekipie warto wyróżnić Bartłomieja Bołądzia. Dzięki jego dobrej zagrywce (4 asy serwisowe) radomianie mogli zdobyć sporo punktów. To właśnie radomski atakujący był najskuteczniejszy.
Szóste miejsce po fazie zasadniczej Cerrad Czarnych już jest. Ale z pewnością warto jeszcze powalczyć o wyższą lokatę. Szansę na to spadły, jednak wciąż są. O zwycięstwo będzie trudniej tym bardziej, że rywalizacja przenosi się do Lubina. CUPRUM zagra zatem z przewagą wygranego meczu oraz własnego boiska. Po piątkowym spotkaniu zawodnicy z Lubina do kolejnego meczu z Radomiem podchodzą z pokorą, natomiast siatkarze Cerrad Czarnych nie spuszczają głów i jadą, by walczyć o pierwsze zwycięstwo oraz przedłużenie swoich szans na wywalczenie piątego miejsca. Jaki będzie rezultat? Tego dowiemy się w piątek, 22 kwietnia. Start tego spotkania o godzinie 18.00.