W sobotę pierwszy ligowy mecz w nowym sezonie II ligi rozegrał Radomiak Radom. Ekipa Dariusza Banasika pokonała beniaminka, Skrę Częstochowa 1:0.
Sobotnie spotkanie cieszyło się dużym zainteresowaniem kibiców – chętni na zakup biletu musieli odczekać swoje w kolejce do kasy. Sam mecz nie był wielkim widowiskiem. Na murawie panował chaos i duża niedokładność, za mało było sytuacji podbramkowych. Mimo wszystko trzy punkty zainkasował Radomiak, który za sprawą Damiana Szuprytowskiego w 19. minucie gry zdobył jedyną bramkę w tym pojedynku.
– Zawsze te pierwsze mecze to niewiadoma, bo jesteśmy na innym etapie przygotowań niż przeciwnik, nie wiedzieliśmy jak wytrzymamy fizycznie, bo przygotowywaliśmy się do 21 spotkań, a nie jednego meczu i to było widać. W grze defensywnej nie mam zastrzeżeń do zespołu, bo wydaje mi się, że przeciwnik stworzył tylko jedną groźną sytuację na początku drugiej połowy – inne sytuacje były po stałych fragmentach. Mam natomiast zastrzeżenia do gry ofensywnej, bo chcielibyśmy stwarzać więcej akcji i zdobywać bramki. Tak jak mówiłem, to jest pierwszy mecz i gdyby wszystko funkcjonowało od razu to nie musiałbym siedzieć na tym miejsc – jest dużo rzeczy do poprawy – mówi Dariusz Banasik, trener Radomiaka Radom.
Było jednak bardzo blisko, żeby Radomiak w końcówce meczu stracił punkty. Wszystko przez nieodpowiedzialne zachowanie wprowadzonego kilka sekund wcześniej na boisko Patryka Winsztala, który sfaulował w polu karnym jednego z graczy Skry. Na szczęście Piotr Nocoń nie wytrzymał presji i przeniósł piłkę nad poprzeczką bramki Artura Halucha.
– Od razu po meczu zastanawiałem się, bo młodzieżowiec, który wszedł sprokurował rzut karny. Ja powiem tak: musimy gdzieś w takich momentach tych młodzieżowców ogrywać i nie tacy zawodnicy, i nie na takim poziomie popełniają błędy. Jeżeli miałbym zrobić to jeszcze raz to prawdopodobnie bym to zrobił i ja będę stawiał na tych chłopaków – tłumaczy szkoleniowiec zielonych.
Mimo porażki z gry swojego zespołu zadowolony był szkoleniowiec Skry, Paweł Ściebura.
– Potrafiliśmy zneutralizować bardzo mocne strony Radomiaka. Szkoda w końcówce niewykorzystanego karnego, ale myślę, że poza dwoma-trzema błędami, które popełniliśmy w ustawieniu w defensywie to zagraliśmy bardzo dobry mecz. Jako beniaminek zapłaciliśmy frycowe, ale była to bardzo dobra lekcja dla nas.
Kolejne spotkanie zieloni rozegrają w sobotę, 28 lipca. Wtedy to Radomiak zmierzy się na wyjeździe ze spadkowiczem z I ligi, Ruchem Chorzów. Pierwszy gwizdek sędziego o godzinie 18:00.