Radomiak Radom mimo kilku zmian w wyjściowym składzie, nie zdołał zainkasować kompletu punktów w 5. kolejce rozgrywek Fortuna I ligi. „Zieloni” pokazali charakter, ale ich starania wystarczyły tylko do podziału punktów.
To Radomiak przejął inicjatywę w początkowej fazie meczu. Po 13. minutach gry dobrym odbiorem popisał się Meik Karwot. Dynamiczna akcja gospodarzy zakończyła się strzałem Rafała Makowskiego, który poszybował wysoko nad bramką golkipera gości. 7 minut później Zieloni po stracie popularnego „Makosa” nadziali się na groźną kontrę I tylko nieporadność napastników GKS-u sprawiła, że na tablicy wyników nadal widniało 0:0. Po półgodzinie gry do sytuacji strzeleckiej doszedł były zawodnik Radomiaka, Jakub Wróbel, którego uderzenie głową poszybowało ponad poprzeczką bramki Mateusza Kochalskiego. Chwilę później dobrze rozegrany stały fragment gry przez “Zielonych” i indywidualna akcja Leandro zakończona strzałem, który sprawił nieco trudności Grzegorzowi Drazikowi. Rozzłoszczony Radomiak “poczuł krew” i postanowił pójść za ciosem. Kolejna dobrze skonstruowana akcja kombinacyjna podopiecznych Dariusza Banasika stworzyła okazję dla Leandro, jednak i tym razem Brazylijczykowi nie udało się trafić do siatki. W tym wypadku przysłowie “do trzech razy sztuka” znalazło swoje odzwierciedlenie i po kreatywnym podaniu Meika Karwota, bramkarza gości pokonał krytykowany w ostatnim czasie Damian Nowak. Tak się zamyka usta niedowiarkom! Chwilę przed przerwą gospodarze mieli jeszcze jedną okazję, by zdobyć gola do szatni, ale niecelne dogranie Dawida Abramowicza zaprzepaściło szansę i tak “Zieloni” na przerwę schodzili z jednobramkowym prowadzeniem.
Druga część gry rozpoczęła się nieco sennie. Na tyle, by kompletnie uśpić czujność Mateusz Cichockiego. Ten drugi mecz z rzędu popełnił kardynalny błąd, który ponownie skutkował bramką dla rywali. Radomianie mogli szybko odpowiedzieć, ale golkiper gości stanął na wysokości zadania po dobrym uderzeniu Patryka Mikity. To nie spodobało się najwyraźniej sędziemu, który postanowił zostać głównym aktorem przedstawienia. A całkowicie poważnie, arbiter stracił nieco panowanie nad zawodami i podejmował kompletnie niezrozumiałe decyzje. Całkowicie logicznie zachował się natomiast Damian Tront. Po rzucie rożnym piłka spadła pod nogi pomocnika gości, a ten bez większego zawahania huknął na tyle szczęśliwie, że piłka po rykoszecie znalazła się w bramce Mateusza Kochalskiego. Sygnał do ataku dał kapitan Makowski, który w 73. minucie zakręcił obrońcami GKS-u i wyłożył piłkę Dawidowi Abramowiczowi. Po wrzutce lewego obrońca “Zielonych” piłka otarła się jeszcze o rękę defensora gości, a werdykt sędziego mógł być tylko jeden – wapno. Do piłki podszedł Patryk Mikita i na tablicy wyników mieliśmy 2:2. Strzelec mógł mieć jeszcze asystę, jednak od wpakowania piłki do siatki, GKS uchronił Adam Wolniewicz. Popularny “Miki” dalej nie zadowalał się skromną zdobyczą i po dośrodkowaniu Jakubika doszedł do kolejnej sytuacji strzeleckiej. Tym razem piłka minimalnie minęła aluminium. Obie drużyny miały jeszcze swoje mniejsze lub większe szanse, ale ostatecznie musiały zadowolić się podziałem punktów.
Radomiak Radom – GKS Jastrzębie 2:2
Gole: 37′ Damian Nowak, 75′ Patryk Mikita – 55′ Kamil Adamek, 72′ Damian Tront