Radomianin, Robert Tomalski w ostatnim czasie przepłynął kajakiem pod prąd Dunaj – drugą co do długości rzekę Europy. Wcześniej mieszkaniec Lesiowa koło Radomia uporał się z Wołgą.
– Zrobiłem to jeszcze zimą i to pod prąd. Dunaj jest prawie 1000 kilometrów krótszy niż Wołga, ale jest bardzo trudną, morderczą, wymagającą rzeką, która wypływa z Alp – powiedział Robert Tomalski.
Ze względu na niekomfortową specyfikę Dunaju, jego przepłynięcie zajęło ponad 60 dni. Tomalski mierzył się z trudnymi warunkami atmosferycznymi i trafił na odcinki, które okazały się nie do przejścia. Były momenty zwątpienia, ale ostatecznie wyprawa zakończyła się sukcesem.
– Co chwilę front, front i silny wiatr. Jeden dzień zelżało i za chwilę ogień znowu. To było takie urwanie rąk. Kajak stawał w miejscu, nie wiadomo było co robić. Zadzwoniłem nawet do domu, miałem dosyć i sytuacja była taka podbramkowa – dodał kajakarz.
Warto zaznaczyć, iż Tomalski płynie w bardzo szczytnym celu. 50-latek zbiera fundusze dla Jakuba Jędrzejewskiego, cierpiącego na dziecięce porażenie mózgowe chłopca, który zamieszkuje sąsiednią gminę.
– Podjąłem współpracę z fundacją. Ten chłopaczek jest z mojej parafii. Tutaj chciałem po prostu pomóc. Człowiek płynie, a jak jeszcze uda się zebrać jakieś pieniążki to chyba to jest na plus – stwierdził mieszkaniec Lesiowa.
Obecnie Tomalski przechodzi okres tzw. roztrenowania i zdobywa polską Wartę. Mieszkaniec Lesiowa po katorżniczej podróży przez Dunaj wrócił do kraju, ale mimo tego z sentymentem wspomina czas, w którym cieszył się aprobatą obywateli obcych państw.
– Fantastycznie, nawet mi po drodze dawali pieniążki. Serbowie, Słowacy wspierali bardzo. Jedna para odeszła potem chyba przemyślała i wróciła. Także wszyscy się cieszą, nawet rumuńska policja wodna robiła sobie ze mną selfie – poinformował Tomalski.
Z pewnością cieszy się również młody Kuba, dla którego Tomalski zbiera fundusze. Pod materiałem załączamy link do zbiórki i zachęcamy do wsparcia.