W kapitalnym stylu Radomiaka Radom pożegnał się z własnymi kibicami w rundzie zasadniczej. „Zieloni” pokonali Miedź Legnicę 3:0 i zapewnili sobie czwarte miejsce w tabeli Fortuna 1 Ligi. Oprócz kolejnych trzech punktów podopieczni Dariusza Banasika zyskują bezcenną przewagę mentalną, która w ewentualnym barażowym meczu z „Miedziowymi” może odgrywać kluczową rolę.
Od pierwszego gwizdka sędziego Tomasza Wajdy Radomiak próbował narzucić przyjezdnym swój styl gry. W pierwszym kwadransie z wyjątkiem incydentalnych wypadów piłka raczej nie opuszczała połowy “Miedziowych”. Prawą stroną ofensywy szarpał głodny gry Leandro, za faul na którym żółty kartonik zobaczył po kilku minutach gry Josip Solić. Widać, że Brazylijczyk po powrocie do składu chciał zaprezentować się z jak najlepszej strony i próbował niekonwencjonalnych metod. W 20. minucie zszedł do środak i…uderzył z okolicy 40. metra. „Leo” nie raz zdobywał gole w sposób przyprawiający o zdumienie, ale opisana próba do tej grupy nie należy.
Na pierwszą poważną okazję byliśmy zmuszeni czekać nieco ponad 20 minut. Wówczas w szykach defensywnych gości doszło do błędu, który skutkował groźną kontrą. Będąc bardziej percyzyjnym, kontra mogła być groźna, ale strzał Rafała Makowskiego bliżej miał do będącego za bramką telebimu niż do niej samej. Z czasem defensywa Miedzi popełniała coraz więcej pomyłek, ale Radomiak nie potrafił zamienić ich na gole.
Z ciekawszych sytuacji choć niekoniecznie kunsztownych warto odnotować uderzenie Damiana Jakubika, który postanowił włączyć się do wyścigu z Makowskim i Leandro o to, który uderzy dalej od bramki. Choć popularny „Jakubu” był bardzo blisku ustrzelenia samochodu to całkowicie poważnie decyzja trzeba pochwalić. Zebrał piłkę po rzucie rożnym, a że w tej konkretnej sytuacji był ostatnim obrońcą, to zachował się zgodnie z zasadą, mówiącą, że w pewnych momentach trzeba po prostu piłkę wybić tam, skąd przyszła.
Przed przerwą chmury zebrały się nie tylko nad stadionem ale i nad drużyną przyjezdnych. Ostatnie momenty pierwszej części gry to kolejny faul Josipa Soljica. Tym razem około 20. metrów od bramki Załuski. Do piłki podszedł Damian Nowak i chyba już wszyscy widzieli piłkę w okienku bramki Miedzi, ale ta ostatecznie zatrzymała się na jej słupku. Co się odwlecze to nie uciecze. Wszak gola do szatni zapakował Rafał Makowski. Popularny „Makos” zebrał piłkę tuż przed szesnastką i wykorzystał złe ustawienie bramkarza Miedzi, by posłać piłkę w lewy róg jego bramki. Tym samym na przerwę Radomiak schodził z jednobramkowym prowadzeniem.
Na samym początku drugiej części gry po raz kolejny Leandro postanowił zakręcić rywalom w głowach. Po pierwszym starciu z rzutu wolnego wynikło niewiele, a za drugim razem ze stojącej piłki kapitalnie uderzył Dawid Abramowicz i tak Radomiak wysunął się na dwubramkowe prowadzenie. Apetyt podobne rośnie w miarę jedzenia i tak chwilę później po precyzyjnym przerzucie i dobrym przyjęciu oko w oko z Łukaszem Załuską stanął Patryk Mikita. Techniczny strzał po ziemi, a na tablicy wyników 3:0.
„Zieloni” po kolejnym trafieniu złapali luz, który pozwolił kibicowi obejrzeć efektowny a przy tym poukładany futbol. Radomiak grał w swoją grę, a Miedź była marnej jakości statystą. Wraz z upływem czasu Miedź była coraz bardziej sfrustrowana, a rozbieżność poziomów wydawała się być coraz większa. Tuż przed wojną o Ekstraklasę Radomiak w kapitalnym stylu odniósł kolejne zwycięstwo, które uprawnia go do uzasadnionych marzeń o grze na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w Polsce.
Radomiak Radom – Miedź Legnica 3:0 (1:0)
Radomiak Radom: Miszta – Jakubik, Świdzikowski (86’ Pietrzyk), Cichocki, Abramowicz – Lewandowski (74’ Nowakowski), Makowski, Michalski, Mikita, Leandro – Nowak
Miedź Legnica: Załuska – Zieliński, Busa, Mijuskovic (46’ Bartczak), Pikk – Santana, Soljic (46’ Pietrowski), Roman, Śliwa – Kostorz (74’ Makuch), Marquitos