Po wielu zawirowaniach wydaje się, że wszystko zaczyna zmierzać w dobrym kierunku i wreszcie wykonawca Radomskiego Centrum Sportu będzie mógł zająć się fundamentalnymi działaniami, które znaczącą przybliżą do zakończenia feralnej inwestycji.
– Na budowie Radomskiego Centrum Sportu trwają bardzo intensywne prace. Bardzo dużo działań wykonują tynkarze, glazurnicy oraz monterzy zarówno na poziomie hali jak i łącznika – powiedział Michał Podlewski z MOSiRu.
W pierwotnym przetargu nie zostały uwzględnione prace, który trzeba dodatkowo wykonywać, toteż MOSiR podpisał i z pewnością będzie jeszcze podpisywał nowe aneksy, które sformalizują zakres prac wykonawcy.
– Cieszy nas to, że wykonywane są już prace, które były uwzględnione w aneksie. M.in. dotyczące izolacji termicznej na poziomie pierwszym czy oczyszczania rozdzielnic elektrycznych, dzięki czemu dostosowane są one do stanu używalności i bezpiecznego użytkowania – dodał Podlewski.
Prace trwają również na trybunie północnej. Tam zostały zdemontowane prefabrykowane płyty, co pozwoli na precyzyjne sprawdzenie stanu podłoża.
– W trakcie demontażu sprawdzany jest również stan zasypek izolacyjnych oraz wykonuje się projekt wzmocnienia podłoża i palowania. Zgodnie z zapewnieniem głównego wykonawcy po zakończeniu tych prac będzie można wykonywać prace objęte kontraktem podstawowym czyli roboty żelbetowe i dokończenie montażu prefabrykatów na trybunie.
Tym samym wszystko wskazuje na to, że na przestrzeni najbliższych kilku tygodni na stadionie ruszą mocno zaawansowane prace.
– Wydaje mi się, że wreszcie jesteśmy w momencie, w którym wydaje mi się, że pójdziemy mocno do przodu. Jest decyzja, jak rozwiązać problem wody napływającej do hali. Za chwilę podpisanie aneksu, który usankcjonuje te pracę i wykonawca deklaruje, że za chwilę wchodzi na budowę i robi tę przesłonę, która ma powstrzymać napływ wody – powiedział Mateusz Tyczyński, wiceprezydent Radomia w programie Kontrast Plus.
Takie działanie pozwoli m.in. na kontynuowanie prac wykończeniowych, uruchomienie rozdzielni elektrycznych oraz zintensyfikowanie prac na trybunie południowej.
– To nie jest wreszcie boksowanie i poprawianie jakichś drobiazgów, tylko rozwiązywanie realnych problemów, które trzymały tę budowę w miejscu, więc ja tak naprawdę już z coraz większą przyjemnością patrzę na to, co tam się dzieje, a będę patrzył z realną przyjemnością, gdy ta woda zostanie realnie zatrzymana – dodał Tyczyński.
Termin oddania hali pozostaje niezmienny i jest to 15. stycznia. Z kolei na stadion będziemy zmuszeni poczekać nieco dłużej. Dżentelmeńska umowa pomiędzy wykonawcą a zamawiającym zakłada, że ten będzie gotowy pod koniec lutego.
– Nie będę się dziwił, jeśli wykonawca wystąpi z wnioskiem o przedłużenie terminu, ale dzisiaj takiego wniosku nie ma. Dzisiaj obowiązujące są terminy umowne – poinformował wiceprezydent.
Nadal nie ustają pytania o ostateczną kwotę w jakiej zamknie się cała inwestycja. Początkowo konsorcjum firm ROSA-BUD w partnerstwie z krakowskim MAXTO zagwarantowało realizację zamówienia za niespełna 110 milionów złotych. Jak dobrze wiemy, wszystko zakończyło się fiaskiem, a dokończeniem budowy zajęła się firma Betonox Construction, której oferta opiewała na ponad 82 miliony złotych. MOSiR odzyskał część środków z gwarancji, jednak będzie zmuszony do podpisywania kolejnych aneksów na prace, które nie zostały uwzględnione w pierwotnym przetargu. Tym samym Betonox za dokończenie Radomskiego Centrum Sportu zainkasuje nieco większą kwotę niż wspomniane wcześniej 82 miliony.
– Z tego, co pamiętam, to miało się to zamknąć w 170. milionach po ostatnich zmianach, które miały miejsce i to jest realna kwota. Nie zdziwię się jednak, jeśli wykonawca będzie występował o kolejne roboty dodatkowe, bo niestety na tym placu jest co poprawiać, a każda taka poprawka to jest kolejna faktura – zaznaczył Tyczyński.
Zdaniem wiceprezydenta Radomia mimo iż kwota, za którą ostatecznie zostanie wybudowane Radomskie Centrum Sportu będzie o kilkadziesiąt milionów wyższa od pierwotnych środków, które na ten cel przeznaczono, to inwestycja na tle innych tego typu budowli w Polsce nie należy do najdroższych.
– Głosy o tym, że to jest jakaś hiperdroga inwestycja są przesadzone. Naprawdę nie jest, tyle to kosztują w Polsce same stadiony o podobnej pojemności czy nawet niewiele większej – stwierdził Mateusz Tyczyński.
Do sprawy będziemy jeszcze wracać.