Jak bumerang co jakiś czas wraca temat Radomskiego Centrum Sportu. I nie ma się co dziwić, bowiem cierpliwość kibiców jest regularnie wystawiana na próbę.
W lipcu bieżącego roku po zaakceptowaniu pomysłu na rozwiązanie problemu napływającej wody wydawało się, że prace wreszcie ruszą pełną parą. Tak też w programie Kontrast PLUS zapowiadał wiceprezydent Radomia Mateusz Tyczyński.
– Wreszcie ruszają do przodu, to wreszcie nie jest boksowanie w miejscu i poprawianie drobiazgów, tylko wreszcie rozwiązywanie realnych problemów, które trzymały tę budowę w miejscu – mówił w lipcu wiceprezydent Radomia, Mateusz Tyczyński.
Przez trzy miesiąc oprócz trwających ciągle prac wykończeniowych w hali pracownikom Betonoxu udało się ułożyć kostkę wokół obiektu oraz wybudować część drogi, która finalnie ma łączyć ulicę 11 listopada z ulicą Struga. Z drogą sąsiaduje już niewielki parking, który okalają ułożone z kostki brukowej chodniki. I choć na budowie Radomskiego Centrum Sportu ciągle coś się dzieje, to ciągle nie dzieje się wiele. Szkielet trybuny północnej stoi nieruszony, a plac oprócz betonowych elementów prefabrykowanych, które stanowią części rozebranej trybuny, świeci pustkami. O ile wszystko wskazuje na to, że hala prędzej czy później zostanie wreszcie dokończona, o tyle wokół budowy stadionu rodzi się coraz więcej wątpliwości. Rada miejska zgodziła się bowiem na zaciągnięcie 57. milionów kredytu na pokrycie deficytu budżetowego, a za kulisami mówi się, że Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji nie ma już środków na usankcjonowanie aneksami kolejnych prac przy stadionie.
– Część tych konstrukcji stalowych nie nadaje się do tego, żeby na nich pracować. Trzeba dokonać rozbiórki i w mojej ocenie MOSiR nie ma pieniędzy na realizację tej inwestycji, bo kosztuje ona dużo więcej niż my jako rada zgodziliśmy się dołożyć – informował Dariusz Wójcik, radny Prawa i Sprawiedliwości.
Jeśli informacje te się potwierdzą, żeby dokończyć budowę stadionu, będzie trzeba zdobyć kolejne środki.
– Za chwilę będziemy musieli jako radni podjąć decyzję, ile dołożyć tym razem z kasy miasta. Czy zadłużyć spółkę? A zadłużenie spółki spłacają przecież mieszkańcy Radomia, ono samo się nie spłaci – wyjaśniał z kolei Łukasz Podlewski.
Wiele do życzenia pozostawia również polityka informacyjna. Jedynym źródłem cząstkowych wiadomości dot. postępów prac na budowie są comiesięczne komisje, a i tak nie znamy całej prawdy, ponieważ od kilku miesięcy jesteśmy regularnie zapewniania, że od zaawansowanych praca dzielą nas tylko chwile. W sprawie kontaktowaliśmy się już z wiceprezydentem Radomia Mateuszem Tyczyńskim oraz prezesem MOSiRu Grzegorzem Jandułą. Do pierwszego z wymienionych nie udało nam się dodzwonić, a prezes Janduła ze względu na obowiązki służbowe obiecał, że skontaktuje się z nami w najbliższy czwartek. Do sprawy będziemy jeszcze wracać.