Niesamowity comeback zaliczyli w środowym meczu z KS Kutno zawodnicy Broni Radom. Do przerwy przegrywali już 0:2, a po zmianie stron zdobyli trzy gole, wygrali 3:2 i wreszcie zdobyli komplet punktów.
– Okazało się, że piłka nożna jest nieprzewidywalna i z każdej sytuacji można wyjść. Jestem zadowolony z postawy chłopaków, bo mecz zakończył się zwycięstwem, mimo że początek był bardzo trudny – powiedział Artur Kupiec, trener Broni.
Trudny, bowiem Broniarze pierwszą bramkę stracili już w 6. minucie spotkania. Autorem pierwszego trafienia był Adrian Kralkowski, który w 35. minucie meczu trafił do bramki radomian po raz drugi. I tak Broń na przerwę schodziła z dwubramkową strata.
– Pomimo utraty tych dwóch bramek my wcale nie graliśmy źle. Po prostu popełniliśmy dwa błędy w defensywie, natomiast też potrafiliśmy sobie stworzyć dwie sytuacje bramkowe. Ale co nie udało się w pierwszej części, to udało nam się w drugiej – przyznał Kupiec.
I to dosłownie. Wszak bramkę kontaktową Broń zdobyła zaraz po wyjściu na drugą połowę. W 46. minucie arbiter wskazał na wapno po faulu na Michale Kielaku. Do piłki podszedł Dias i umieścił futbolówkę w bramce Kutna. Niespełna kwadrans później Bartłomiej Smuczyński wykorzystał swoje doświadczenie i dał się sfaulować w polu karnym. Werdykt sędziego nie mógł być inny jak kolejna jedenastka. Sprawy w swoje ręce po raz kolejny wziął Dias, który i tym razem okazał się skuteczny. Jak wiemy, apetyt rośnie w miarę jedzenia, toteż Broń nie zadowalała się remisem i za wszelką ceną dążyła do zgarnięcia pełnej puli. Siódme poty na prawym skrzydle wylewał Dominik Leśniewski, przez którego przechodziła większość ataków Broniarzy. Starania kapitana zostały ukoronowane w 78. minucie meczu, gdy po jego centrze, piłkę do bramki skierował Przemysław Śliwiński. Do końca meczu Broń nie oddała już prowadzenia i zgarnęła pełną pulę.
– Według mnie bardziej doświadczonym zespołem był ten z Kutna, a po prostu popełnił więcej błędów. To kosztowało dwa karne i sytuacje wykorzystaną wreszcie przez Przemka Śliwińskiego. Dzisiaj w naszych szeregach panuje radość, cieszymy się bardzo i z niecierpliwością czekamy na decyzję odnośnie sobotniego meczu w Zambrowie – dodał Kupiec.
– Nie będę się zasłaniał tym, że 11. zawodników z kadry mamy wyłączonych, ale w porównaniu do pierwszego meczu sezonu z Polonią, to dzisiaj wyszło zaledwie trzech piłkarzy. Ogromna przebudowa i w jakiś sposób pozostawia to ślad na jakości – wyjaśnił szkoleniowiec gości.
Po środowym zwycięstwie Broń wskoczyła na 15. pozycję w tabeli. Broniarze mają zagrać kolejny mecz w sobotę, 14 listopada, na wyjeździe z Olimpią Zambrów. Na ten moment nie wiadomo jednak, czy mecz dojdzie do skutku, bowiem w drużynie z Podlasia wykryto zakażenia koronawirusem.