Zawodnik radomskiej Margi i Sportowych Puław, Łukasz Siwiec, triumfował na gali Babilon MMA 24 w starciu z Konradem Iwanowskim. Trenujący w Radomiu zawodnik nie zmieścił się w limicie wagowym, co sprawiło, że do klatki wyszedł z jednym ujemnym punktem.
Fakt ten nie przeszkodził mu jednak w tym, aby rozprawić się z Iwanowskim. O ile pierwsza runda była dosyć wyrównana, o tyle w drugiej puławianin mocno naruszył swojego oponenta potężnymi sierpowymi. W trzeciej rundzie Siwiec kontynuował natarcie. Po dobrym fragmencie w stójce, sprowadził swojego oponenta do parteru i tam dokończył dzieła poprzez duszenie trójkątne rękoma.
– Konrad postawił naprawdę ciężkie warunki, był mega silny. Dawno nie robiłem z kimś tak silnym w swojej kategorii wagowej. Cieszę się z wyniku. Ciężko byłoby mi raczej skończyć Konrada ciosami z góry. Widziałem, że naprawdę ma mocną głowę, bardzo chce się bić – powiedział po walce Siwiec.
Co ciekawe, sędziowie wypunktowali pierwszą rundę na korzyść Iwanowskiego, którego głównym celem było zepchnięcie Siwca do siatki. Ten siłował się ze swoim przeciwnikiem w klinczu, zamiast zerwać chwyty i wrócić do środka oktagonu. Chłodne i mądre wskazówki narożnika przyniosły swój efekt w drugiej rundzie, w której to Siwiec zaczął rozdawać karty.
– Przypominał mi cały czas o gameplanie. Wiedziałem, co muszę zrobić. Tym bardziej, że przegrywałem tym jednym punktem już na starcie. Trochę niepotrzebnie wdałem się z nim w klincz, bo on tego bardzo chciał, to była jego przepustka do wygranej. Na szczęście narożnik czuwał cały czas jak co walkę. Udało mi się ich usłyszeć, wrócić do gameplanu, do tych założeń – dodał puławianin.
Mimo jednego punktu ujemnego na starcie i przegranej na kartach punktowych w rundzie pierwszej Siwiec zachował stoicki spokój i metodycznie realizował plan nakreślony przez trenera Łukasza Bilskiego.
– Miałem zawsze bardzo ciężkie walki, gdy byłem zdenerwowany. Jakaś adrenalina wchodziła za bardzo. Teraz trener, moi przyjaciele nastawiają mnie psychicznie. Inaczej do tego wszystkiego podchodzę w trakcie walki, co widać. Nie ma takich obrażeń. Nie wiem, czy w ogóle dostałem coś w głowę – przyznał Siwiec.
Łączenie obowiązków zawodowych, życia prywatnego z treningami jest niezwykle obciążające, toteż Siwiec zapowiedział po walce, że musi nieco odpocząć. Co potem? Być może nawet walka o pas Babilonu w kategorii półśredniej.