Nie milkną echa niedzielnego meczu IV ligi, w którym Broń Radom mierzyła się na stadionie Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji przy ul. Narutowicza z LKS-em Promna. Włodarze klubu z Plant tuż po meczu wydali oświadczenie, w którym zarzucają MOSiR-owi utrudnione korzystanie z obiektów w tym m.in. niedziałające kasy biletowe. Zdaniem Broni problemów było jednak więcej i o mały włos niedzielny mecz nie zakończył się walkowerem na korzyść zespołu z Promnej.
– Z tego co się dowiedzieliśmy na ustne polecenie pana prezesa Janduły nie było przewidziane otwarcie kas, nie było też dostępu do telebimu, nagłośnienia oraz szatni. Przypominam, że tak jak każdy klub mamy podpisaną umowę, płacimy za wynajęcie tych obiektów i taka sytuacja jest dla nas bardzo nieprzyjemna – mówi Piotr Kalinkowski, członek zarządu Broni Radom
Do tych zarzutów odniósł się prezes MOSiR-u, Grzegorz Janduła.
– Chciałbym przeprosić kibiców, bo jeśli chodzi o kasjerki to po prostu pomyliły nam się dni meczowe i myśleliśmy, że jest środa i kasjerki są niepotrzebne, bo mecze miały odbywać się na stadionie sztucznym. Niestety było zakłamanie na linii pracowników MOSiR-u i stąd to opóźnienie w kasach i w związku z tym chciałbym przeprosić kibiców, że nie weszli o czasie. Reszta jak zwykle jest wyssana z palca pana Kalinkowskiego, który powinien zająć się pisaniem powieści szpiegowskich.
Janduła dodaje również, że obowiązkiem MOSiR-u nie jest udostępnianie telebimu czy pomieszczenia dla spikera.
– Ja nie mam w umowie nic takiego, mam im udostępniać jedynie boisko. Wszystko jest związane z naszą pomyłką, ale my nie mamy obowiązku zapewniać mu elektryków. Inne kluby robią to sobie same.
Jak powiedział nam prezes MOSiR-u, nieprawdą są również informacje, wedle których to właśnie na jego polecenie pracownicy mieli zakaz pomocy w organizowaniu spotkania.
– Pan Kalinkowski zawsze wietrzy jakiś spisek przeciwko niemu. Ja wiem, że ciężko mu się pogodzić, że ludzie już go nie słuchają i że on by chciał tutaj dalej rządzić, ale niestety tak nie jest. Oczywiście mówi nieprawdę 1:37
Zdaniem Piotra Kalinkowskiego, problem z organizacją meczu ma związek z dużą ilością drużyn, która występuje obecnie na głównej płycie stadionu.
– Mogę podejrzewać tylko i wyłącznie taką rzecz, że gramy na jednym płycie, z której oprócz nas korzysta jeszcze Radomiak i LUKS Sportowa Czwórka. Być może ktoś wymyślił, że trzeba oszczędzać tę murawę i trzeba pewne drużyny odsunąć od tego boiska.
– Nikt nigdy nie chciał stąd Broni wyganiać i nie będzie wyganiał. Przecież grała tutaj cały czas i będzie grała – tłumaczy Janduła.
Kością niezgody pomiędzy stronami była również piątkowa sytuacja z treningu Broni. Podczas zajęć klub był straszony wezwaniem ochrony, jeśli nie opuści boiska.
– W umowie – zarząd Broni i Radomiaka ustalił z MOSiRem, że przed każym meczem u siebie drużyna korzysta z głównej płyty jako rozruch, a w piątek doszło do sytuacji, że zarząd MOSiR-u wezwałem ochronę, gdy nasz klub z tego rozruchu korzystał – informuje Kalinkowski.
– Umowa między klubami, a MOSiR-em jest taka, że nie ma żadnych treningów na głównej płycie, żadnych rozruchów i wszyscy się do tego stosują tylko Broń wchodzi w każdy piątek po godzinie 16, żeby ich nikt nie widział. Oczywiście bzdurą jest, że była tu jakaś ochrona, bo straszyła nią jedynie nasza pracownica, bo Broń przebywała na boisku niezgodnie z wcześniejszymi ustaleniami. Żadnej ochrony nie było – tłumaczy Janduła.
Kolejnym problemem jest środowy mecz Pucharu Polski na szczeblu województwa mazowieckiego, w którym Broń zmierzy się z Mławianką Mława. Na razie nie wiadomo na którym boisku – i czy w ogóle – zostanie rozegrany ten pojedynek. MOSiR nie chce zgodzić się na rozegranie tego spotkania ze względu na to, że o godzinie 16:00 swój pojedynek na głównej płycie rozegra LUKS Sportowa Czwórka, a zdaniem spółki rozegranie w tym samym dniu kolejnego meczu może bardzo niekorzystnie wpłynąć na stan murawy. W poniedziałek ma dojść do spotkania włodarzy Broni z prezesem MOSiR-u i dopiero po nim mają zapaść wiążące decyzje dotyczące dalszego funkcjonowania ekipy z Plant na obiektach spółki oraz tego, gdzie rozegrane zostanie środowe spotkanie.