Problem palenia papierosów w miejscach publicznych w Polsce nie traci na aktualności, a dyskusja o dymie papierosowym nabiera nowego wymiaru. Mimo wieloletnich działań mających ograniczyć palenie, liczba osób uzależnionych od nikotyny wcale drastycznie nie spada.
Wprowadzone na przestrzeni lat zakazy palenia nie zdołały wyeliminować problemu, a debata o prawach palaczy i niepalących powraca jak bumerang. Podstawowym pytaniem jest to: czyje prawa są ważniejsze – tych, którzy palą, czy tych, którzy chcą unikać wdychania dymu wytworzonego przez kogoś innego.
Palą w oknach i na balkonach
Pomimo starań Ministerstwa Zdrowia palenie w miejscach publicznych wciąż pozostaje gorącym tematem. Chociaż wiele osób zdaje sobie sprawę z negatywnego wpływu zarówno aktywnego, jak i biernego palenia, odsetek palaczy w Polsce rośnie.
Sytuacja w Polsce nie jest odosobniona – podobne trendy widać na całym świecie. Wśród mieszkańców bloków wielorodzinnych szczególnie uciążliwe staje się palenie na balkonach i w oknach.
W 2022 roku do codziennego palenia przyznało się już 28,8 proc. dorosłych Polaków (30,8 proc. mężczyzn i 27,1 proc. kobiet). Najwięcej palaczy jest wśród osób bezrobotnych (34 proc.), gospodyń domowych (39 proc.).
Czyje prawa są ważniejsze?
Palenie na balkonach pozostaje tematem wielu sporów. Palacze, chcąc uniknąć rozprzestrzeniania szkodliwego dymu wewnątrz swoich mieszkań, często palą na zewnątrz, i denerwują tym sąsiadów. Dym papierosowy przedostaje się do mieszkań osób niepalących.
W odpowiedzi na te problemy do Ministerstwa Zdrowia napływają petycje od obywateli domagających się wprowadzenia zakazu palenia na balkonach, w oknach i na klatkach schodowych. Niepalący twierdzą, że mają prawo do życia w środowisku wolnym od dymu tytoniowego. Ministerstwo jednak niechętnie reaguje na te postulaty w obawie, że zakazy mogłyby zostać uznane za nadmierną ingerencję w życie prywatne.
Domagają się 500 zł mandatu za palenie papierosów
Ostatnia petycja, która trafiła do Ministerstwa Zdrowia, porusza kwestię zdrowotnych zagrożeń wynikających z biernego palenia. Według jej autorów bierne palenie zwiększa ryzyko zachorowania – to np. systemowa choroba serca (o 30 proc.), przewlekła obturacyjna choroba płuc (o 27 proc.), udar (o 15 proc.) oraz rak płuc (o 12 proc.).
Jako wzór rozwiązania problemu przedstawiono przykład Litwy, gdzie wprowadzono zakaz palenia na balkonach w momencie, gdy sprzeciw wyrazi choć jeden sąsiad.
Mandat w wysokości 500 zł mógłby być nakładany przez policję na podstawie zdjęć palacza, a także przez spółdzielnie i wspólnoty mieszkaniowe z przeznaczeniem zebranych pieniędzy na cele wspólnotowe.